LN siatkarzy - Bieniek: pokazaliśmy, że nadal jesteśmy w światowym topie
Biało-czerwoni zajęli trzecie miejsce w tegorocznej edycji Ligi Narodów. Na podium stanęli dzięki wygranej ze Słowenią 3:0. W ćwierćfinale rozgrywanego w łódzkiej Atlas Arenie turnieju finałowego pokonali Brazylię 3:1, a w sobotnim półfinale przegrali z Francją 2:3.
Jak przyznał Bieniek, w starciu o brąz ze Słoweńcami, którzy często byli niewygodnym rywalem Polaków, najtrudniejszy był pierwszy set. Podopieczni znanego także z polskiej ekstraklasy trenera Gheorghe Cretu prowadzili w nim 23:22, ale m.in. dzięki dobrej grze w bloku Polacy zwyciężyli 26:24. W dwóch kolejnych wygrali dość gładko - do 16 i 17.
"Pierwszy set był kluczowy. Wyciągnęliśmy wnioski po meczu z Francuzami. Mimo prowadzenia, nasza koncentracja była już na wysokim poziomie przez całe spotkanie. Trzeba też pamiętać, że Słoweńcy od pierwszego weekendu Ligi Narodów grają w niezmienionym składzie i mogą być już zmęczeni. Ale to jest zawsze Słowenia, z którą gra nam się zazwyczaj ciężko. Cieszy nas, że potrafiliśmy zapomnieć o porażce z Francją i dziś zwyciężyć" – powiedział środkowy.
Dodał, że wywalczenie medalu LN jest istotne w kontekście zbliżający się igrzysk olimpijskich w Paryżu.
"Cieszymy się z tego brązu. Wiedzieliśmy, że fajnie będzie zakończyć turniej w Łodzi zwycięstwem. Tak podeszliśmy do tego dzisiejszego meczu. Ta wygrana dużo waży, bo gdybyśmy dziś przegrali, zasialibyśmy ziarnko niepewności przed najważniejszą imprezą w sezonie. Ale wygraliśmy i pokazaliśmy, że dalej jesteśmy w ścisłym światowym topie. Dziś się cieszymy, teraz mamy kilka dni wolnego, a potem skupiamy się już na Paryżu" – tłumaczył Bieniek.
30-letni siatkarz zwrócił też uwagę na atmosferę w łódzkiej hali, którą na trybunach stworzyło ponad 11 tysięcy kibiców. "Od 10 lat, od kiedy jestem w kadrze, na meczach w kraju czuję dreszczyk emocji. Nasi fani robią mega robotę i bardzo nam pomagają" – przyznał. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ sab/