Kevin Costner ujawnił, że jest gotowy na to, by znów się zakochać
Na początku maja zeszłego roku gruchnęła wiadomość o nadciągającym rozwodzie Kevina Costnera i Christine Baumgartner. Ich rozstaniu od samego początku towarzyszyła sądowa batalia o luksusową posiadłość w Santa Barbara oraz wysokość alimentów, jakie gwiazdor będzie płacić ekspartnerce na utrzymanie trójki ich dzieci: 17-letniego Caydena, 15-letniego Hayesa i 14-letniej Grace. Gwiazdor „Yellowstone” aż dwukrotnie składał wniosek o eksmitowanie żony z ich kalifornijskiej rezydencji. Choć para podpisała przed ślubem intercyzę, prawnicy Baumgartner usiłowali ją podważyć, twierdząc, że w chwili podpisywania dokumentu żona Costnera nie była w pełni świadoma jego treści. We wrześniu strony zawarły ugodę. Niespełna pół roku później ich małżeństwo oficjalnie przeszło do historii.
W rozmowie z magazynem „People” 69-letni aktor zdradził, że nie wyklucza wkroczenia w nowy związek. „Myślę, że każdy chciałby być zakochany. To wiąże się z tak dobrym uczuciem. Być może musiałbym to na nowo zdefiniować, ale tak, podoba mi się sama myśl o takiej możliwości. Nie pozwolę, by cokolwiek zamieniło moje serce w kamień” – wyjawił dwukrotny zdobywca Oscara. I dodał, że choć chciałby znów się zakochać, obecnie jego największym priorytetem są dorastające pociechy. „Gdy jesteś rodzicem, musisz rozmawiać z dziećmi, uczyć je różnych rzeczy, interesować się tym, czym się interesują. Moje dzieci są dla mnie najważniejsze” – wyznał hollywoodzki gwiazdor.
W jednym z ostatnich wywiadów Costner zdradził, że batalia rozwodowa odcisnęła na jego życiu bolesne piętno. W uporaniu się z trudnymi emocjami pomogła mu praca. Był on wówczas pochłonięty kręceniem widowiskowej produkcji „Horyzont”, której pierwsza część ma trafić na ekrany polskich kin już 28 czerwca. „Codziennie czułem się załamany. Wiedziałem jednak, że nie mogę się temu poddać, nie mogę się zatracić. Wiele w życiu osiągnąłem, ale życie sporo mi też zabrało. Miałem poczucie, że nie mogę się pogubić tylko dlatego, że wyszedłem z tego posiniaczony. Bo ponoszę odpowiedzialność względem mojej filmowej ekipy. W najczarniejszych momentach motywowałem się do tego, by mimo wszystko iść naprzód. Mówiłem sobie: +Wstawaj, do cholery i dokończ, co zacząłeś. Pracuj bez wytchnienia, by uporać się z tym i znaleźć na nowo radość życia+” – wyznał Costner. (PAP Life)
iwo/ag/