To już oficjalne: Jimmy Fallon nie zniknie z wizji przez najbliższe cztery lata. Słynny amerykański komik, aktor i prezenter podpisał właśnie nowy kontrakt ze stacją NBC, emitującą jego kultowy wieczorny talk-show „The Tonight Show Starring Jimmy Fallon”. Umowa ma obowiązywać do 2028 roku. „Przez prawie 30 lat Jimmy Fallon wnosił śmiech do domów milionów ludzi i czarował publiczność w serialu + Rockefeller Plaza 30 +. To wielki zaszczyt być świadkiem, jak Jimmy stoi u steru +The Tonight Show+. Jesteśmy ogromnie podekscytowani wizją realizowania przez niego i jego niesamowitą ekipę innowacyjnych pomysłów w nadchodzących latach” – powiedział w komunikacie prasowym prezes NBCUniversal Media Group, Mark Lazarus.

Podpisanie kontraktu we właściwym sobie stylu skomentował również sam Fallon. „Przez prawie 30 lat wnosiłem śmiech do domów milionów ludzi i czarowałem publiczność w serialu + Rockefeller Plaza 30 +. To wielki zaszczyt być u steru +The Tonight Show+. Jestem ogromnie podekscytowany wizją realizowania wraz z moją niesamowitą ekipą innowacyjnych pomysłów w nadchodzących latach. I nie, nie zmienię swojego cytatu. Powiedzcie Markowi, żeby zmienił swój” – stwierdził żartobliwie komik w oświadczeniu.

Decyzja ta kładzie kres spekulacjom na temat przyszłości Fallona, który zeszłej jesieni został oskarżony przez kilkunastu byłych i obecnych pracowników o tworzenie toksycznego środowiska pracy. Na łamach magazynu „Rolling Stone” ukazał się wówczas artykuł, w którym 49-letni gwiazdor został przedstawiony jako człowiek drażliwy, nieobliczalny i skłonny do agresji. Miał on wielokrotnie przychodzić do pracy pod wpływem alkoholu i poniżać podwładnych za najdrobniejsze niedociągnięcia. Z relacji domniemanych ofiar wynika, że znajdujące się za kulisami garderoby dla gości nazywane były „pokojami płaczu” – to właśnie tam członkowie ekipy uspokajali się po każdym wybuchu gniewu gospodarza show.

W obronie Fallona stanęło jednak kilku jego obecnych pracowników. „Jest niesamowicie pozytywnym, komunikatywnym facetem. Gdy wykonujesz dobrze swoją pracę, Jimmy głośno cię pochwali. Jego krytyka jest zawsze bardzo konstruktywna. Nigdy nie zostałem poniżony, nigdy nikt na mnie nie nakrzyczał” – stwierdził w rozmowie z „People” członek zespołu komika. Inny ujawnił, że opisane we wspomnianym artykule sytuacje owszem, miały miejsce, ale dawno temu. „To są rzeczy sprzed wielu lat i kompletnie nie odzwierciedlają obecnej atmosfery na planie programu” – zdradził informator „Daily Mail”. (PAP Life)

iwo/ag/