USA/ "Washington Post": Macron postawił na to, że Francuzi nie są gotowi dać władzę skrajnej prawicy
Jak pisze dziennik, decyzja Macrona po porażce jego koalicji w wyborach do PE to zakład, że "wyborcy mogą być wściekli na niego, ale nie są naprawdę gotowi, by pozwolić osobie wskazanej przez Marine Le Pen - ognistej nestorce francuskiej nacjonalistycznej, eurosceptycznej, antyimigracyjnej polityki - przewodzić nowemu francuskiemu rządowi". Gazeta zaznacza, że jest to zakład, za który prezydent Francji może wiele zapłacić.
Według cytowanego eksperta ośrodka Eurasia Group Mujtabę Rahmana, Macron chce postawić Francuzów przed jasnym wyborem między status quo i premierem ze skrajnej prawicy, mając nadzieję, że wyborcy zmobilizują się do głosowania przeciwko partii Le Pen, a w powstrzymaniu jej pomoże struktura francuskich wyborów parlamentarnych, w tym system dwóch rund głosowań. Ekspert dodał jednak, że nawet jeśli ta zagrywka się uda, a kandydat Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella nie zostanie premierem, Macron wciąż może pozostać z "niezarządzalnym nieładem" w parlamencie. Dodatkowo decyzja Macrona może podważyć na arenie międzynarodowej jego ambicje i plany w sprawie m.in. wsparcia dla Ukrainy - pisze "WP"
Gazeta zwraca uwagę na to, że francuskie wybory i kampania przypadną w samym środku ważnych politycznych wydarzeń, w tym igrzysk olimpijskich w Paryżu, konferencji nt. wsparcia Ukrainy, Rady Europejskiej dotyczącej przyszłego mandatu KE czy szczytu NATO. Dziennik uważa jednocześnie, że jednym sposobem na mobilizację elektoratu przeciwko prawicy będzie wykorzystanie argumentów na temat Ukrainy i związków partii Le Pen z Rosją. Gazeta przypomina, że mimo spłacenia pożyczki udzielonej przez powiązany z Kremlem bank i potępienia rosyjskiej inwazji, kandydat na premiera Bardella wciąż utrzymuje, że Rosja nie jest wrogiem.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ sp/