"Wyniki wyborów europejskich w Niemczech pokazują tendencje, które były widoczne w ciągu ostatnich tygodni; to nie są wyniki, których w ogóle się nie spodziewaliśmy. Natomiast potwierdzenie się znaczącej siły Alternatywy dla Niemiec czy spadku notowań Zielonych w samych wyborach jest ważnym sygnałem, wskazującym, jak słaba jest obecna niemiecka koalicja rządząca i jak duże jest niezadowolenie w niemieckim społeczeństwie" - podkreśliła analityczka.

"Wyniki te są także ważną wskazówką na najbliższe wybory do landtagów we wschodnich krajach związkowych, odbywające się we wrześniu. Jest więc dużo ważnych informacji, które te wyniki przekazują, ale same w sobie nie są wyjątkowo zaskakujące" - zauważyła rozmówczyni PAP.

Według niej koalicja rządząca: SPD, Zieloni i FDP "wyciągnie wnioski z własnych wyników - każdej partii z osobna i jako całości". "Chcąc je poprawić w nadchodzących wyborach do Bundestagu za rok, na pewno muszą podjąć bardzo konkretne kroki. To będzie motywowało do bardzo pogłębionej refleksji" - powiedziała wiceszefowa Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt.

"Żadna z tych partii nie ukrywa, że wyniki są dla nich złe i że należy skorygować politykę. Ale także wszystkie trzy - co jest oczywiście typowe dla wszystkich partii politycznych - przekonują, że przyczyną tego jest fakt, że idą na zbyt duże ustępstwa wobec pozostałych partnerów koalicyjnych. Natomiast samej koalicji nie są w stanie zmienić. Nie prorokuję tutaj, żeby (kanclerz Olaf) Scholz miał odejść przed planowanymi na 2025 rok wyborami. Są na siebie skazani" - zauważyła.

Jej zdaniem nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja do czasu przyszłorocznych wyborów do Bundestagu: "Być może powstanie kolejna tzw. wielka koalicja (CDU/CSU i SPD). Być może jednak Zieloni będą na tyle silni, że będą w stanie z chadecją stworzyć czarno-zieloną koalicję".

Wynik socjaldemokratów pokazuje, że "wcale nie muszą być tą jedyną siłą, z którą chadecja będzie matematycznie w stanie doprowadzić do utworzenia rządu". "Trzeba pamiętać, że poprzednie wielkie koalicje nie cieszyły się popularnością. Jeżeli chadecja będzie mogła wybierać, to pewnie wybierze Zielonych, a nie socjaldemokrację. Ale to na razie spekulacje" - zastrzegła ekspertka.

Powstały w tym roku sojusz Sahry Wagenknecht (BSW) "osiągnął bardzo dobry wynik; z kilku powodów" - zauważyła dr Łada-Konefał. Jak stwierdziła, samo nazwisko Sahry Wagenknecht "jest znane, ono zawsze przyciągało, to nie jest osoba nowa na scenie politycznej. Czyli jest to nowa partia, ale ona się kręci całkowicie wokół tego nazwiska".

"Ważniejsze jest jednak to, że ta partia przyciągnęła wyborców zarówno z lewicy, jak i z AfD. Weszła w pewną niszę, łączy to, czego do tej pory żadna partia nie łączyła: lewicowość w sprawach gospodarczych, socjalnych i prawicowość kwestiach wartości - zwróciła uwagę analityczka. - Ta nisza była do tej pory niezagospodarowana i ona właśnie ją zagospodarowała. Przyciągnęła część wyborców na wschodzie Niemiec, która potrzebuje wsparcia socjalnego, która lewicowo patrzy na gospodarkę, uważa, że państwo powinno słabszym pomagać, a jednocześnie ma prawicowe poglądy, jeżeli chodzi o temat migracji, konserwatywny system wartości. I ta partia na to odpowiada. Stąd te sześć procent poparcia, które dla nowej partii na scenie politycznej jest dużym sukcesem".

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

bml/ kar/ mhr/