Kaczyński: w związku z wydarzeniami na granicy rząd powinien podać się do dymisji
Lider PiS został zapytany w piątek przez dziennikarzy, czy minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powinien podać się do dymisji w związku z sytuacją na polsko-białoruskiej granicy.
"Po tym, co się zdarzyło, to do dymisji powinien się podać rząd, a nie jeden minister" - oświadczył Kaczyński.
Podkreślił, że nie potrafi ocenić roli Kosiniaka-Kamysza w MON i zwrócił uwagę, że niektórzy twierdzą, że to jest rola figuranta. "Nie potrafię powiedzieć, być może to jest nieprawda" - dodał.
"To jest odpowiedzialność całego rządu. Tu jest jakiś dodatkowy element, który nie jest znany społeczeństwu, który powoduje tego rodzaju akcje. To jest sytuacja absolutnie niemożliwa do przyjęcia z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i z punktu widzenia elementarnych zasad moralnych ze względu na jakieś układy - co tu dużo mówić - ze Wschodem" - powiedział Kaczyński.
Zwrócił też uwagę, że na polsko-białoruskiej granicy mamy już ofiary śmiertelne. "Jeżeli to nie zostanie ukrócone i to bezwzględnie ukrócone, to będą na pewno kolejne ofiary śmiertelne" - ocenił.
Jak podkreślił, "żołnierz ma broń po to, żeby jej używać". "Są przepisy i tutaj zostały wypełnione wszystkie przesłanki tego, żeby ta broń została użyta" - stwierdził.
Portal Onet w środę wieczorem napisał, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy, którzy na przełomie marca i kwietnia przy granicy polsko-białoruskiej w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne oddali strzały ostrzegawcze w kierunku napierających migrantów. Prokuratura zarzuciła dwóm z tych żołnierzy przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób.
Rzecznik Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak poinformowała, że z przedstawionych dowodów, szczególnie z nagrania z kamer przekazanego przez SG wynika, że żołnierze przekroczyli uprawnienia, oddając strzały w kierunku migrantów i nie znajdowali się wtedy w sytuacji zagrażającej życiu.
Rząd zapowiedział szybkie wyjaśnienie sprawy zatrzymania polskich żołnierzy za oddanie strzałów ostrzegawczych na polsko-białoruskiej granicy.
Prezydent Andrzej Duda zapowiedział posiedzenie RBN w tej sprawie. Ocenił, że sprawa tego zatrzymania jest bulwersująca i musi być wyjaśniona. Wyraził też zdziwienie, że rząd informuje o sprawie dopiero teraz.
Opozycja domaga się dymisji szefa MON, ministra sprawiedliwości, a nawet premiera.
Z kolei w czwartek Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych przekazało informację o śmierci żołnierza ugodzonego nożem pod koniec maja na granicy z Białorusią. Żołnierz ten został zaatakowany nożem przez jednego z mężczyzn, którzy w grupie próbowali sforsować stalową zaporę. Stało się to 28 maja nad ranem na odcinku granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych (woj. podlaskie). W stronę rannego i udzielającej mu pomocy funkcjonariuszki Straży Granicznej rzucano gałęzie i kamienie.
Po ataku na żołnierza premier Tusk zapowiedział utworzenie dodatkowej strefy buforowej przy granicy z Białorusią. MSWiA pracuje nad końcową wersją rozporządzenia, które ma regulować tę kwestię. Przepisy miały wejść w życie 4 czerwca, ale ze względu na konsultacje m.in. z samorządami - ten termin został przesunięty.(PAP)
reb/ rbk/ itm/