Birma/ ONZ: 45 tys. Rohingjów zmuszonych do ucieczki z powodu walk rebeliantów z juntą
"Dziesiątki tysięcy cywilów zostało zmuszonych w ostatnich dniach do przemieszczenia się z powodu walk (trwających) w rejonach (miast) Buthidaung i Maungdaw" - powiedziała dziennikarzom w Genewie Elizabeth Throssell, rzeczniczka Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (OHCHR).
"Uważa się, że około 45 tys. Rohingjów uciekło w poszukiwaniu schronienia na tereny w pobliżu rzeki Naf, nieopodal granicy z Bangladeszem" - poinformowała.
Jedna z największych zbrojnych grup etnicznych w Birmie, znana jako Armia Arakanu (AA), oświadczyła w ubiegłym tygodniu, że po tygodniach walk przeciwko wojskowej juncie zdobyła kontrolę nad miastem Buthidaung na zachodzie stanu Rakhine.
Odkąd w lutym 2021 roku demokratycznie wybrane władze zostały odsunięte w wyniku wojskowego puczu, Birma pozostaje pogrążona w wojnie domowej, a rząd brutalnie tłumi wszelki opór wobec junty. Jednak od października ubiegłego roku, kiedy zbrojne grupy mniejszości etnicznych, w tym AA, rozpoczęły na terytorium całego kraju szeroko zakrojoną kontrofensywę "Operacja 1028", junta stopniowo traci kontrolę nad sytuacją w Birmie.
Oddziały AA dopuszczają się podpaleń i grabieży domów cywilów - powiadomił w środę portal amerykańskiej stacji CNN, powołując się na grupy broniące praw Rohingjów i byłych lokalnych urzędników. Według tych doniesień, z regionu miasta Buthidaung uciekło nawet 200 tys. osób. Uzyskane przez stację zdjęcia satelitarne pokazują ogromne połacie miasta strawione przez ogień. Jak podkreślono, informacje o zniszczeniach i ewentualnych ofiarach śmiertelnych nie zostały jednak potwierdzone na miejscu.
AA zaprzeczyła oskarżeniom, nazywając je "bezpodstawnymi". Bojownicy utrzymują, że do pożarów doszło w wyniku nalotów przeprowadzonych przez juntę 17 maja.
Przedstawiciele sił rozłamowych zapewnili, że "ściśle przestrzegają zasad walki zgodnie z wojskowym kodeksem postępowania i nigdy nie atakują obiektów niewojskowych". AA oznajmiła, że pomaga ludziom ewakuować się do bezpieczniejszych obszarów. Zaprzeczają temu rozmówcy CNN.
"Dostrzegamy wyraźne i realne ryzyko poważnej eskalacji przemocy, ponieważ rozpoczęła się bitwa o sąsiednie miasto Maungdaw - gdzie wojsko utrzymuje posterunki i gdzie mieszka duża społeczność Rohingjów, w tym setki osób wysiedlonych, które przeniosły się z wiosek do miasta w poszukiwaniu schronienia" - oznajmiła rzeczniczka OHCHR.
"Wysoki Komisarz wzywa do natychmiastowego zaprzestania przemocy i zapewnienia ochrony wszystkim cywilom bez względu na ich tożsamość" - zaapelowała.
Rohingjowie od dziesięcioleci zmagają się z prześladowaniami w Birmie, czyli kraju, w którym większość stanowią buddyści. Po ucieczce przed represjami ze strony wojska w 2017 roku, prawie 1 mln spośród nich zamieszkało w obozach dla uchodźców w przygranicznym dystrykcie Koks Badźar w Bangladeszu. (PAP)
krp/ szm/