Faye Dunaway opowiedziała o zmaganiach z chorobą afektywną dwubiegunową
Faye Dunaway może poszczycić się błyskotliwą, trwającą przeszło siedem dekad karierą w Fabryce Snów. Zdobywczyni Oscara, trzech Złotych Globów dwóch statuetek David di Donatello oraz nagród BAFTA i Emmy, poświęcono nowy dokument zatytułowany „Faye”, który miał światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. Produkcja w reżyserii Laurenta Bouzereau zawiera odważne wyznania Dunaway dotyczące jej "zmagań z problemami psychicznymi, historii jej rodziny oraz wpływu odgrywanych przez nią postaci na to, kim jest dzisiaj". W dokumencie zaprezentowano też wywiady ze sławnymi przyjaciółmi i kolegami po fachu aktorki, takimi jak Sharon Stone, Mickey Rourke czy James Gray.
83-letnia gwiazda kina w filmie opowiada m.in. o walce z chorobą afektywną dwubiegunową – przewlekłym i nawracającym zaburzeniem psychicznym, które charakteryzuje się występowaniem epizodów depresji i manii. Schorzenie to w znaczący sposób wpływa na nastrój, myślenie i zachowanie pacjenta, dezorganizując życie zarówno osoby chorej, jak i jej bliskich. Dunaway podkreśliła, że nieocenionym wsparciem była dlań farmakoterapia. „Pracowałam z grupą lekarzy, którzy analizowali moje zachowanie i dawali mi recepty na pigułki, które ich zdaniem byłyby dla mnie dobre. I to rzeczywiście pomogło” – zdradziła aktorka, którą widzowie znają z takich filmowych klasyków, jak „Bonnie i Clyde” czy „Chinatown”.
O emocjonalnej niestabilności gwiazdy w branży filmowej latami krążyły legendy. Jak sama wskazuje, w pewnym momencie przylgnęła do niej łatka osoby „trudnej we współpracy”. Bette Davis w szeroko komentowanym wywiadzie z 1988 roku stwierdziła, że partnerowanie Dunaway w dramacie „Zniknięcie Aimee” było tak koszmarnym doświadczeniem, że nigdy więcej nie zagra u jej boku. „Dzisiaj jestem zdecydowanie spokojniejszą osobą. Ale miałam w swoim życiu ciężkie okresy. Na mojej drodze pojawiali się ludzie, którzy byli tego świadkami. Nie chcę się usprawiedliwiać chorobą, bo wiem, że mimo wszystko ponoszę odpowiedzialność za swoje czyny. Dzięki Bogu są leki, badania i lekarze, którzy się tym zajmują, a ja mogłam z tego skorzystać” – wyznała gwiazda.
Reżyser dokumentu o Dunaway zaznaczył, że jest wdzięczny aktorce za zaufanie, jakim go obdarzyła. „Faye jest przyzwyczajona do pracy na podstawie scenariusza. Ale to było prawdziwe życie. Bez scenariusza. Bez żadnej próby. Nie dziwię się, że była bardzo zestresowana tym procesem. Uważam, że to była bardzo odważna decyzja z jej strony. Z czasem zaczęła nam ufać. Myślę, że jest zadowolona z efektów naszej pracy. Z pewnością było to dla niej oczyszczające doświadczenie, bo po raz pierwszy mogła opowiedzieć o ważnych i trudnych dla niej sprawach” – powiedział Bouzereau.
Dokument „Fay” wkrótce ma trafić do katalogu platformy streamingowej HBO Max. (PAP Life)
iwo/ag/