Morawiecki: decyzje ws. wyborów prezydenckich w 2020 r. zostały podjęte zgodnie z prawem (opis)
Były premier podkreślił na czwartkowej konferencji prasowej przed przesłuchaniem przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych, że jego decyzje ws. wyborów prezydenckich w 2020 r. zostały podjęte zgodnie z prawem. "Najlepszym potwierdzeniem tego jest jedyny prawomocny wyrok sądu, który zapadł w tej sprawie 29 listopada 2023 r. On miażdży, masakruje tą narrację NIK, TVN, PO" - dodał.
Dodał, że wszystkie dokumenty, które mu przygotowywano, zmierzały do tego, aby zlecić czynności przygotowawcze do przeprowadzenia wyborów. "Gdybym tego nie zlecił, moglibyście mnie oskarżać o to, że zaniedbałem podstawowych obowiązków" - ocenił b. premier.
Morawiecki zaznaczył, że aby mówić o organizacji wyborów prezydenckich w 2020 r., trzeba przedstawić tło i kontekst oraz powiedzieć, w jakich warunkach wtedy działano. "Były to wybory w obliczu światowego kryzysu pandemii Covid i właśnie ten czynnik zadecydował o tym, że w wielu krajach podejmowano decyzję o tym, by wybory odbywały się w sposób odmienny od tego jak zazwyczaj czy w trybie korespondencyjnym" - powiedział były premier.
Morawiecki dziękował wszystkim służbom, które pomagały w walce z pandemią. "Niezależnie od tego, jak kto ocenia całą pandemię od strony politycznej, patrząc na wymiar gospodarczy, społeczny, w dziedzinie służby na pewno nie możemy się powstydzić zbyt wolnych reakcji" - powiedział.
Jego zdaniem, polskiej gospodarce i polskim pracownikom udało się przejść "prawie suchą stopą" przez największy kryzys gospodarczy przynajmniej od 1989 r., a nawet od II wojny światowej.
"Byliśmy skuteczniejsi niż wiele rozwiniętych państw. Nigdy w Polsce nie doszło do tego, że w domach pomocy społecznej bez żadnego wsparcia umierali ludzie - tak jak we Francji, tak jak Hiszpanii, tak jak we Włoszech. Nie dochodziło do triażu, jak w Austrii, jak w Lombardii we Włoszech - czyli do selekcji dotyczącej tego, kto jeszcze może być leczony, a kto nie" - podkreślił b. premier.
"Czy mieliśmy prawo sądzić, że skoro opozycja głosuje bardzo szybko w Sejmie i Senacie za przyjęciem ustawy o głosowaniu korespondencyjnym dla wszystkich będących w kwarantannie i dla wszystkich po 60. roku życia, czyli dla około 10 milionów polskich obywateli, że sześć dni później napotka to na obstrukcję, na świadomie rzucane kłody pod nogi, żeby zakłócić proces legislacyjny?" - pytał Morawiecki.
Jego zdaniem, odpowiedzią są wyniki kandydatki KO w wyborach prezydenckich Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. "Wówczas sondaże zaczęły dramatycznie dołować do poziomu 4-6 proc., co groziło rozpadem KO" - stwierdził.
B. premier przypomniał, że organizował spotkania w swojej kancelarii z przedstawicielami Lewicy, PSL i KO w sprawie organizacji wyborów. Ocenił, że jedni - politycy PO - byli nastawieni na "ciasny partyjny interes", a drudzy - politycy PSL i Lewicy - "krytykowali, ale konstruktywnie". "Widać było różnice w zachowaniu" - dodał.
Morawiecki zapewnił, że rząd musiał w tamtym czasie zorganizować wybory, dlatego uznał, że najlepszą metodą będą wybory korespondencyjne. "Przygotowanie wyborów było naszym absolutnym obowiązkiem nie tylko dlatego, że marszałek Sejmu ogłosiła, że wybory prezydenckie odbędą się 10 maja, ale taki jest obowiązek konstytucyjny" - podkreślił.
Zdaniem Morawieckiego komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych, przed którą został wezwany, została powołana, by przykryć nieudolność rządzących i to, że rząd Donalda Tuska nie realizuje swoich obietnic wyborczych.
"Oskarżam o to, że urządzając taki cyrk, taką szopkę, robicie krzywdę państwu polskiemu. Bo urzędnicy, którzy wtedy podejmowali decyzje w skrajnie trudnej sytuacji, w kolejnym kryzysie będą uciekali na L4, nie będą chcieli podejmować decyzji" - powiedział b. premier.
Morawiecki oskarżył też polityków PO, że robią "kpinę z polskiego parlamentaryzmu" i nie chcą przesłuchać przed komisją kluczowych świadków. Jego zdaniem zeznania powinni złożyć m.in. Małgorzata Kidawa-Błońska, Borys Budka i Rafał Trzaskowski.
"Oskarżam PO o ukrywanie prawdy (...), że to wy, przedstawiciele kierownictwa PO wywróciliście cztery lata temu wybory prezydenckie dla swoich ciasnych i partyjnych interesów, bo baliście się, że wasza kandydatka (Małgorzata Kidawa-Błońska) będzie miała kompromitujący wynik" - oświadczył.
Kolejne oskarżenie wobec PO to "destabilizowanie państwa polskiego". Jak mówił Morawiecki, w 2020 r. państwo polskie potrzebowało współpracy, spokoju, porozumienia. "Oskarżam PO, że ryzykowała zdrowiem i życiem obywateli, brnąc w tamtym czasie do przeprowadzenia wyborów przy urnach wyborczych" - dodał Morawiecki. (PAP)
Autorka: Delfina Al Shehabi
del/ godl/ wus/