Izrael/ Obchody dnia pamięci poległych żołnierzy w cieniu wojny w Strefie Gazy
"Albo my, Izrael, albo oni, potwory z Hamasu. Albo wolność, bezpieczeństwo i dobrobyt, albo zagłada, masakry, gwałty i zniewolenie" - mówił premier Benjamin Netanjahu podczas centralnej uroczystości w poniedziałek rano na narodowej nekropolii Izraela na Wzgórzu Herzla w Jerozolimie.
Święto rozpoczęło się w niedzielę wieczorem i potrwa do zmroku w poniedziałek, kiedy zaczną się obchody Dnia Niepodległości Izraela. O godz. 11 w całym kraju rozległy się syreny, pamięć poległych uczczono dwiema minutami ciszy.
Od zamachów terrorystycznych Hamasu z 7 października zginęło ponad 700 izraelskich żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy innych służb; w całym roku od poprzedniego święta zginęło łącznie ponad 1600 żołnierzy i cywilów - poinformowało ministerstwo obrony. Jak podkreślono, był to najbardziej krwawy rok dla Izraela od pięciu dekad.
W napaści Hamasu na Izrael zginęło ok. 1200 osób, a 240 uprowadzono. W trwającej do dziś operacji odwetowej Izraela zginęło według władz Strefy Gazy ponad 35 tys. Palestyńczyków, a palestyńska półenklawa pogrążona jest w kryzysie humanitarnym na ogromną skalę.
Zamach z 7 października był "najbardziej odrażającym atakiem terrorystycznym" w historii Izraela, zabrał nam całe rodziny - podkreślił podczas uroczystości na Wzgórzu Herzla prezydent Icchak Hercog. Izrael uleczy swoje rany po tym ataku, dopiero gdy zostaną uwolnieni wszyscy zakładnicy - dodał.
Obchodom towarzyszy w tym roku nasilający się od dawna gniew rodzin ofiar i zakładników - komentuje Associated Press. "Zbyt wielu ludzi zginęło 7 października z powodu kolosalnych błędów. (...) Ludzie, którzy dokonali tej błędnej oceny sytuacji, muszą za to zapłacić, od (szczebla) premiera w dół" - powiedział agencji ojciec jednego z żołnierzy, którzy zginął w zamachach Hamasu.
Małe grupy protestujących zakłócały wystąpienia skrajnie prawicowych ministrów, w tym szefów resortów bezpieczeństwa narodowego i finansów, Itamara Ben Gwira i Becalela Smotricza, którzy sprzeciwiają się negocjacjom dotyczącym uwolnienia zakładników w zamian za zawieszenie broni z Hamasem - relacjonuje portal Times of Israel.
Rodziny porwanych uważają, że taka postawa zagraża ich trzymanym w niewoli bliskim. "Działajcie dla tych, którzy jeszcze żyją, których można uratować" - apelowała do Smotricza podczas obchodów matka jednego z porwanych. Według izraelskich szacunków w Strefie Gazy pozostaje 128 uprowadzonych, z których co najmniej 36 zostało już zabitych.
Nie spoczniemy, póki nie sprowadzimy do domu wszystkich zakładników, żywych i martwych - podkreślił w poniedziałkowym przemówieniu szef służby bezpieczeństwa Szin Bet Ronen Bar. Przyznał, odnosząc się do zamachów 7 października, że dzień pamięci o poległych jest dla niego szczególnie bolesny, ponieważ jego formacja "mogła temu zapobiec", co teraz będzie przedmiotem "dogłębnego śledztwa".(PAP)
adj/ akl/