Turcja/ Prezydent: nie sądzę, by Hamas opuścił swoją bazę w Katarze
W drodze powrotnej z Iraku Erdogan został zapytany przez dziennikarzy o doniesienia mediów, według których palestyński ruch terrorystyczny Hamas może opuścić swoją bazę w Katarze albo może zostać poproszony o opuszczenie tego kraju przez władze w Dosze. Prezydent Turcji odpowiedział, że nie zaobserwował sygnałów mogących świadczyć o tym, że władze Kataru chcą wyjazdu tego ugrupowania.
Erdogan, który określa Hamas jako "ruch wyzwolenia", w miniony weekend spotkał się w Stambule z liderem tego ugrupowania Ismailem Hanije.
"Ważne jest nie to, gdzie są liderzy Hamasu, tylko (jaka jest) sytuacja w Gazie" - podkreślił. "Szacunek, jakim (Katar) darzy ich (Hamas - PAP), stosunek wobec nich, zawsze był jak wobec członka rodziny. Z pewnością nie uważam, by w najbliższym czasie mogli zmienić to podejście" - oznajmił.
"Całkowite zajęcie Gazy przez Izrael otworzyłoby drzwi do dalszej inwazji palestyńskich terytoriów" - ocenił cytowany przez Reutersa Erdogan, oskarżając władze izraelskie o przeprowadzanie "bezprecedensowych masakr" na tym terytorium i "zmierzanie ku zniszczeniu Gazy".
Izrael zapewnia, że jego działania zbrojne w Strefie Gazy mają na celu pozbycie się Hamasu i zapobieżenie takiemu atakowi Hamasu, do jakiego doszło w październiku. Deklaruje też, że nie ma w planach podbijania i okupowania tego terytorium ani zarządzania nim.
W rozmowie z dziennikarzami Erdogan odniósł się do swojej poniedziałkowej wizyty w Iraku - pierwszej od 13 lat. Jak ocenił, Irak dostrzega potrzebę wyeliminowania Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), uznawanej przez Turcję, USA i UE za organizację terrorystyczną. Ankara chciałaby wsparcia ze strony Bagdadu w walce z PKK - dodał.
W poniedziałek Erdogan złożył wizytę w Bagdadzie i Irbilu, stolicy Kurdyjskiego Okręgu Autonomicznego w Iraku.
Ankara dąży do ściślejszej współpracy z Bagdadem w ramach walki z kurdyjskimi siłami, które mają swój przyczółek w północnym Iraku - podkreśla AP. Erdogan zapowiedział rozpoczęcie latem dużej operacji wymierzonej w PKK, obecnej w północnej części Iraku od lat 80. Ok. 40 lat temu PKK zaczęła stawiać opór państwu tureckiego, a wskutek jej rebelii zginęło ok. 40 tys. ludzi. Turcja od lat prowadzi operacje przeciwko kurdyjskim bojownikom.
Teraz tureckie władze planują utworzenie "korytarza bezpieczeństwa" o szerokości 30-40 km na granicy z Irakiem. Bagdad, który w przeszłości skarżył się, że tureckie operacje przeciw PKK uderzają w jego suwerenność, zbliża się ku stanowisku Turcji w tej sprawie - pisze AP. W marcu Irak zakazał działalności PKK, ale nie uznał jej za organizację terrorystyczną.
We wspólnym oświadczeniu Ankara i Bagdad oznajmiły natomiast, że PKK stanowi zagrożenie dla obu krajów, a jej obecność na terytorium Iraku stanowi pogwałcenie irackiej konstytucji.
Według Turcji PKK zagraża budowie szlaku handlowego, który ma połączyć port w irackim mieście Basra z Turcją i Europą siecią autostrad i linii kolejowych.
Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ akl/