Dwaj finaliści wyborów nowego prezydenta Słowacji, były minister spraw zagranicznych Korczok i przewodniczący parlamentu Pellegrini nie szczędzili sobie słów krytyki w debacie. Były szef MSZ zarzucił swojemu konkurentowi wieloletnią współpracę z premierem Robertem Ficą, a Pellegrini oskarżał rywala o schlebianie obcym państwom.

Jeden z argumentów Korczoka brzmi, że ewentualne zwycięstwo Pellegriniego będzie oznaczało kumulację władzy w rękach ugrupowania, które kontroluje już parlament i rząd. Według obecnego szefa parlamentu Korczok nie ma doświadczenia w polityce. Pellegrini mówił też, że jako ewentualny przyszły prezydent będzie chciał chronić i współpracować z „narodowo zorientowanym i socjaldemokratycznym” rządem. To dla Korczoka był dowód, że Pellegrini nie będzie niezależnym szefem państwa.

Kandydaci spierali się także o inwazję Rosji na Ukrainę. Korczok powtarzał, że nie zamierza wysyłać słowackich żołnierzy na Ukrainę, ale politycy z przeciwstawnego obozu starają się go przedstawić jako „podżegacza wojennego”. Pellegrini prowadzi akcję billboardową z własnym zdjęciem i hasłem „Słowacja nie wyśle żadnych żołnierzy na Ukrainę”. W debacie Pellegrini mówił o potrzebie rozmów pokojowych i zawieszenia broni na Ukrainie. Korczok odpowiedział, że warunkiem rozmów musi być chęć pokoju ze strony agresora.

Były minister spraw zagranicznych zarzucił Pellegriniemu zmianę poglądów, gdy ten opowiada się przeciwko wojskowej pomocy dla Ukrainy, ponieważ szef parlamentu wspierał takie dostawy w przeszłości.

Komentatorzy uznali debatę za zapowiedź ostrej, a nawet brutalnej kampanii przed drugą turą głosowania. Ich zdaniem będzie się ona mocno różnić od tej przed pierwszym głosowaniem 23 marca. Korczok wygrał je, zdobywając 42,51 proc. głosów, a Pellegriniego poparło 37,02 proc.

Kandydaci zabiegają teraz o głosy kandydatów, którzy nie przeszli do drugiej tury. Pellegrini chce uzyskać m.in. głosy byłego sędziego Sądu Najwyższego Sztefana Harabina, którego poglądy określane są jako narodowe i prorosyjskie. Harabin zajął trzecie miejsce z ponad 11 proc. głosów. On sam oświadczył, że nie zamierza wspierać kampanii szefa parlamentu.

Piotr Górecki (PAP)

ptg/ ap/