Ekstraklasa koszykarek - trener BC Polkowice Kowalewski: każde złoto smakuje świetnie (wywiad)
PAP: Polkowice zakończyły rundę zasadniczą na pierwszym miejscu (bilans 18-2), a w play off nie przegrały meczu pokonując po 3-0 CTL Zagłębie Sosnowiec, PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wlkp. i w finale Pszczółkę Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin. Wcześniej cieszył się pan z mistrzostwa w roli asystenta trenera Marosa Kovacika (2018 i 2019), a jak smakuje złoto zdobyte "samodzielnie"?
Karol Kowalewski: Świetnie, jak każde złoto, ale to szczególnie, bo w roli pierwszego trenera. Przed sezonem nikt potrójnego sukcesu nie zakładał, choć zadania i marzenia były. W trakcie rozgrywek stawialiśmy sobie kolejne, konkretne cele: na początku byliśmy skupieni na superpucharze, potem na Pucharze Polski, i w końcu na walce o złoto. Po wygraniu krajowego pucharu wszyscy w Polkowicach chcieliśmy tylko jednego: mistrzostwa. Potrójna korona naprawdę cieszy.
PAP: Jak pan świętował złoty medal wywalczony w Lublinie tuż przed Świętami Wielkiej Nocy?
K.K.: Spokojnie, dość krótko, ale intensywnie. Najpierw był wesoły autokar klubowy w drodze do Polkowic, bo ostatni mecz finału w Lublinie był rozgrywany późnym wieczorem, a droga na Dolny Śląsk była długa. W Polkowicach zameldowaliśmy się o 10 rano następnego dnia. Zostaliśmy powitani przez kibiców, władze klubu i szkoły, w której na co dzień trenujemy. Było jeszcze kameralne spotkanie w rodzinno-zawodniczym gronie w Polkowicach. Zdobyliśmy mistrzostwo w środę, a w piątek nasze Amerykanki Stephanie (Mavunga, pochodząca z Zimbabwe, ale mająca obywatelstwo USA - PAP) i Erica (Wheeler, MVP finałów - PAP) były już w samolocie do Stanów, bo za kilka dni miały rozpocząć przygotowania ze swoimi drużynami do ligi WNBA.
PAP: A jak spędził pan świąteczny tydzień już po sezonie, bez koszykówki?
K.K.: Po sezonie też jest koszykówka… Byłem w Zielonej Górze na pierwszym meczu play off koszykarzy Zastal - Śląsk, a potem w rodzinnym Słupsku, +załapałem się+ na pierwszy mecz w parze Czarni - King Szczecin. Teraz pracujemy w klubie nad budową składu na nowy sezon.
PAP: Czyli zostaje pan w Polkowicach na kolejny sezon?
K.K.: Na to się zanosi…, ale na razie nie usiedliśmy do stołu na negocjacje. Daliśmy sobie z władzami klubu czas, rozmowy będą w najbliższych dniach.
PAP: Która z koszykarek ma jeszcze ważną umowę i zostaje w BC, a kogo widziałby pan w składzie zakładając, że poprowadzi pan ekipę w sezonie 2022/23?
K.K.: Kontrakty mają jeszcze kapitan Wera Gajda oraz Ola Zięborska, ale mogę zdradzić, że chciałbym, żeby zostały wszystkie Polki i jest to realny scenariusz. Chcielibyśmy także, aby pozostał zagraniczny +kręgosłup+, choć zmiany są potrzebne, jak w każdej, nawet mistrzowskiej drużynie. W każdym sezonie chcemy robić krok do przodu, a w następnym jako mistrz Polski mamy zagwarantowany udział w Eurolidze. Chcemy w niej nie tylko grać, ale zbudować na tyle silny skład, by walczyć z najlepszymi.
PAP: W końcu jednak przyjdzie czas na urlop bez koszykówki. O jakich kierunkach wakacyjnych pan myśli?
K.K. Na pierwszy urlop wybiorę się pewnie pod koniec maja, a na drugi po letnim zgrupowaniu reprezentacji i zbudowaniu zespołu w Polkowicach, czyli pod koniec lipca. Uwielbiam Włochy - północny region z jeziorami Garda i Como. Lubię dobre jedzenie, uśmiechniętych ludzi. Tam z partnerką spędziliśmy trzy ostatnie wakacyjne wyjazdy. Wypoczywamy aktywnie i kochamy sporty wodne: skimboard - to deska drewniana, na której można się ślizgać przy brzegu, czy paddleboarding, czyli deska, na której na stojąco czy siedząco wiosłuje się.
- Myślimy też o Tajlandii, a jak się nie uda to polecimy na jedną z greckich wysp. Czas na Włochy zawsze się znajdzie - bo z Poznania, gdzie mieszkam na stałe, czy Polkowic, to zaledwie 10-12 godzin podróży samochodem na kilkudniowy wypad. Zresztą uwielbiam jeździć i jestem fanem motoryzacji.
PAP: Nie sposób więc nie zapytać o samochód - marzenie fana motoryzacji z mistrzowskiego zespołu?
K.K.: Mam kilka motoryzacyjnych marzeń. Jedno z nich to auto-klasyk, mające swoje lata i duszę. Nie obraziłbym się, jeśli ktoś chciałby spełnić moje marzenie, na Mercedesa SL, 30-40-letniego, w kolorze czerwonym.
PAP: Czy trener Maros Kovacik, z którym współpracuje pan w reprezentacji Polski, a wcześniej pracował właśnie w Polkowicach, pogratulował sukcesu?
K.K.: Tak się złożyło, że wspólnie sobie gratulowaliśmy w tym samym dniu. Gdy zdobywałem złoto, on kilka godzin wcześniej, w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego, pokonał Kinga i zdołał utrzymać GTK Gliwice w ekstraklasie. Maros obejrzał mecz finałowy BC i po finale dłużej porozmawialiśmy. Myślę, że był dumny ze złota Polkowic i nie zazdrościł mi.
PAP: A pana ciągnie do męskiej koszykówki?
K.K.: Myślę, że każdy trener ligi żeńskiej podpatruje męskie rozgrywki. Pracowałem zresztą w Ostrowie Wlkp., gdy Stal awansowała ponownie do ekstraklasy, więc te „ciągoty” są cały czas, ale na razie zostaję w żeńskim baskecie. Chciałbym odnosić sukcesy także na europejskich parkietach. Z ćwierćfinału Pucharu Europy w naszym wykonaniu w tym sezonie jestem zadowolony i dumny, ale mam kolejne marzenia…
Rozmawiała Olga Miriam Przybyłowicz (PAP)
olga/ co/