Australia/ Władze próbują ustalić źródło zakażeń w Sydney
Zakażonym okazał się 50-latek, który nie miał jednak do czynienia z ludźmi narażonymi na kontakt z koronawirusem w związku z wykonywanym zawodem, nie spotykał się też z zakażonymi, którzy byli za granicą. Według australijskich mediów obecność koronawirusa potwierdzono również u jego małżonki.
W całej Australii są obecnie 243 osoby zakwalifikowane jako przechodzące "aktywne zakażenie", z czego 119 w samej Nowej Południowej Walii, której stolicą jest Sydney.
W czwartek australijskie ministerstwa zdrowia poinformowało, że w kraju przybyło 13 nowych zakażeń, z czego 11 dotyczy Nowej Południowej Walii. 9 osób zakaziło się koronawirusem za granicą, a dwa przypadki dotyczą zakażeń miejscowych. W tym wypadku chodzi o wspomnianego 50-latka i jego partnerkę.
Mężczyzna, u którego potwierdzono zakażenie, mógł propagować wirusa począwszy od 30 kwietnia. W komunikacie władz zaapelowano, by pracownicy i klienci kilku sklepów oraz lokali gastronomicznych, jakie odwiedzał, poddali się testom na obecność koronawirusa.
W komunikacie pojawiła się też zachęta dla wszystkich mieszkanców Sydney, którzy zaobserwowali u siebie symptomy grypowe, by jak najszybciej zbadali się pod kątem obecności koronawirusa.
Jedną z osób potencjalnie zagrożonych jest sekretarz skarbu władz Nowej Południowej Walii, Dominic Perrottet, który w miniony weekend był w tym samym czasie w restauracji, co zakażony 50-latek. Perrottet uczestniczył w środę w posiedzeniu parlamentu Nowej Południowej Walii. Mimo że test nie wykazał zakażenia, minister zdecydował się w czwartek na samoizolację - pisze Reuters.
Dla departamentu zdrowia władz prowincji wciąż pozostaje zagadką, w jaki sposób doszło do zakażenia 50-letniego mężczyzny. W Nowej Południowej Walii nie odnotowano przez cały kwiecień żadnego przypadku.
Dzięki zdecydowanej postawie władz, zdyscyplinowaniu ludności oraz insularnemu charakterowi państwa w Australii epidemia została dość szybko zlokalizowana. Od początku epidemii w kraju tym odnotowano łącznie 29 865 przypadków i 910 zgonów z powodu Covid-19.
Informacja o nowym ognisku w Sydney zbiegła się w czasie z szeroko dyskutowaną w australijskich mediach sprawą 9 tys. Australijczyków, którym odmówiono prawa wjazdu do Australii, ponieważ przebywali w Indiach, gdzie szerzy się groźny wariant koronawirusa.
Wszystkie loty z Indii do Australii zostały zawieszone do 15 maja. Jak podał w czwartek lokalny dziennik "Sydney Morning Herald", od połowy maja będą organizowane co najmniej dwa loty czarterowe tygodniowo do Indii w celu przewiezienia pozostających tam Australijczyków.
Informacji tej nie potwierdził premier Scott Morrison, który w rozmowie ze stacją 3AW w czwartek zaznaczył, że "na obecnym etapie nie możemy się do niczego zobowiązywać". Premier zapowiedział natomiast, że obowiązujące obostrzenia będą rewidowane przez rząd w połowie maja. (PAP)
mars/