Tirów na torach nie widać
Większość tras kolejowych jest dziś przygotowana na przejęcie transportu kołowego. Co ciekawe, kolej miała nawet gotowe projekty specjalnych wagonów do przewożenia ogromnych tirów – mówią pracownicy upadającej opolskiej spółki Tabor Szynowy.
- Mamy prototyp, który stoi i rdzewieje. Mieli na tych platformach tiry przewozić i nic z tego nie wyszło. Kiedyś mówiło się o produkcji wagonów w Ostrowie Wielkopolskim, ale na tym się skończyło - przyznaje załoga Taboru Szynowego.
Dziś wystarczy przyjść tylko w okolice brzeskiego dworca, by zobaczyć, że tych tirów na torach nie ma – mówi Mirosław Dziadek, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego z Komendy Powiatowej Policji w Brzegu.
- Wystarczy obserwować stację przeładunkową, która mieści się obok dworca kolejowego. Nie widać tam ciężarówek, które byłyby ładowane na wagony. W dalszym ciągi tiry przewożą towary i poruszają się po naszych drogach - kwituje Dziadek.
A kierowcy pojazdów ciężarowych przyznają, że do dyspozycji mają tylko drogi.
- Niestety mamy taką, a nie inną sieć dróg i musimy się po nich poruszać. A później wszystko na tiry jest zwalane - żali się jeden z zawodowych kierowców.
Ale zarządcy dróg podkreślają, że to właśnie te najcięższe pojazdy niszczą lokalne drogi. Jak przyznaje Stanisław Kowalski z Zarządu Dróg Powiatowych w Brzegu kierowcy tirów często nagminnie łamią ograniczenia tonażowe. Ostatni przykład to remontowany odcinek trasy wojewódzkiej nr 403 w okolicach Bierzowa i nielegalny skrót, jaki zrobili sobie kierowcy.
- Żeby nie czekać w korku i na zmianę świateł, kierowcy skręcają w stronę Łukowic Brzeskim i jadą przez tę miejscowość niszcząc asfalt. Często się zdarzają takie sytuacje. Jak na danej drodze stanie radiowóz i złapią jednego kierowcę tira, to mamy spokój na kilka dni, ale potem znów próbują przejeżdżać - dodaje Kowalski.
Kierownik Zarządu Dróg Powiatowych wspomina, że kiedyś problem transportu ciężkiego był inaczej rozwiązywany.
- Pamiętam, jak wszystko, co ciężkie jechało na wagonach kolejowych, albo było transportowane barkami, kiedy Odra była jeszcze żeglowna.
A według samych kierowców tirów przejście na tory uchroniłoby nasze drogi, a także mogłoby poprawić bezpieczeństwo.
- Mając takie, a nie inne drogi w Polsce, to jest najlepsze rozwiązanie. Miejscowości nie mają obwodnic, brakuje nam autostrad i być może to jest wyjście - mówi jeden z kierowców tira.
Na razie jednak nie zanosi się na jakiekolwiek zmiany w tej kwestii. Pozostaje nam tylko kultura na drodze i szacunek do wszystkich zmotoryzowanych. I tych dużych i tych małych.
Posłuchaj rozmówców:
Maciej Stępień