Goście Samorządowej Loży Radiowej o rządowych planach związanych z ulgami dla firm
O planowanych dodatkowych ulgach dla firm dyskutowali opolscy politycy podczas Loży Samorządowej. Chodzi o plany resortu rozwoju dotyczące udzielania pomocy publicznej dla firm w postaci zwolnień podatkowych.
Dotychczas firmy na takie ulgi mogły liczyć wówczas, kiedy inwestowały w specjalnych strefach ekonomicznych. Teraz resort chce, aby dotyczyło to wszystkich terenów kraju. Ulgi miałyby polegać między innymi na zwolnieniu z podatku CIT.
- Dość mocno wczytuję się w plan strategii rozwoju, który przedstawił wicepremier Morawiecki - mówi Kordian Kolbiarz, burmistrz Nysy. - Oglądamy zapis, który pan premier wprowadził, czyli doprowadzenie do tego, aby mieszkańcy każdego miasta, miasteczka mieli do 30 - 40 kilometrów dobrze płatną pracę. To jest bardzo dobry pomysł i to podejście, że tam gdzie jest firma, inwestor, obejmujemy go niemalże automatycznie ulgami strefowymi, jest optymalne.
- Pomysł nie jest specjalnie odkrywczy. Do tej pory nawet małe samorządu wprowadzały ulgi, aby na swój teren przyciągnąć inwestorów - mówi wicemarszałek Stanisław Rakoczy z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Ja nie chcę pomysłu krytykować, bo to nie o to chodzi. Wszystko, co by pozwoliło na powstawanie miejsc pracy, jest dobre. Tylko tu należy pamiętać o tym, że atrakcyjność miejsca zawsze będzie oceniał inwestor i on będzie decydował o tym, gdzie zainwestuje swoje pieniądze. Jeżeli te ulgi będą wszędzie, to dalej niczego nie zmieni, bo on dalej będzie szukał, bo będzie wiedział, że wszędzie dostanie ulgę.
- Mimo, że teraz rynek pracy określa się jako rynek pracownika, to mamy takie tereny na Opolszczyźnie, gdzie ludzie czekają na inwestorów - mówi Jerzy Naszkiewicz z Prawa i Sprawiedliwości. - Mamy tak zwany półksiężyc biedy, gdzie naprawdę nie jest problem z pracownikiem, tylko z miejscami pracy. Może właśnie taki pomysł odmieni całkowicie los tych osób. Są osoby, które pracowałyby za minimalne wynagrodzenie, tylko nie mają takiej możliwości. Nie stać ich na dojazdy do dużych miast, do dużych aglomeracji.
- Mówimy o półksiężycu biedy, ale jak przyjrzymy się mapie specjalnych stref ekonomicznych, to te tereny właściwie całe są nimi pokryte. Problem leży, gdzie indziej - przekonuje Jacek Niesłuchowski z Platformy Obywatelskiej. - Są samorządy, które aktywnie w tym zakresie działają. Wypracowują własne, ale nie specjalne strefy ekonomiczne, tylko własne metody ściągania inwestorów, oferując im własny wachlarz zniżek, możliwości. Co jest jeszcze istotne: ulgi strefowe kierowane są tylko do tych dużych graczy, którzy chcą zainwestować miliony euro.
- Proponowane zmiany w ustawie dadzą większe kompetencje premierowi Morawieckiemu - mówi wicemarszałek Roman Kolek z Mniejszości Niemieckiej. - Z punktu widzenia operatywności i szybkości działania to, moim zdaniem, dobry kierunek. Upraszczamy całą procedurę działania rządu i w zakresie działania w specjalnych strefach ekonomicznych daje to większą operatywność, większą szansę na działanie. Dla obrazu skuteczności działania tych stref, to trzeba zwrócić uwagę, że w ostatnich latach rzeczywiście pojawia się dużo więcej polskich inwestorów.
- Bez wątpienia niektóre samorządy lepiej poradzą sobie z zagospodarowaniem stref ekonomicznych, a inne gorzej. Ma na to wpływ wiele czynników - mówi Arkadiusz Szymański z Prawa i Sprawiedliwości. - W Opolu samo doprowadzenie energii elektrycznej kosztowało milion złotych. Nie wszystkie samorządy będzie na to stać. Będą samorządy, które będą lepiej zabiegały, jak Skarbimierz, gdzie jest powiększona strefa. Tak samo strefę powiększono w Opolu. Są też strefy, gdzie nie wbito jeszcze łopaty. Albo inwestor uznał, że rzeczywiście nie ma tam ewentualnych pracowników, nie ma wykwalifikowanej kadry, bądź jest to za daleko, bądź też samorządy nie funkcjonują tak jak powinny.
Goście Samorządowej Loży Radiowej rozmawiali również o planach utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej.
- Dość mocno wczytuję się w plan strategii rozwoju, który przedstawił wicepremier Morawiecki - mówi Kordian Kolbiarz, burmistrz Nysy. - Oglądamy zapis, który pan premier wprowadził, czyli doprowadzenie do tego, aby mieszkańcy każdego miasta, miasteczka mieli do 30 - 40 kilometrów dobrze płatną pracę. To jest bardzo dobry pomysł i to podejście, że tam gdzie jest firma, inwestor, obejmujemy go niemalże automatycznie ulgami strefowymi, jest optymalne.
- Pomysł nie jest specjalnie odkrywczy. Do tej pory nawet małe samorządu wprowadzały ulgi, aby na swój teren przyciągnąć inwestorów - mówi wicemarszałek Stanisław Rakoczy z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Ja nie chcę pomysłu krytykować, bo to nie o to chodzi. Wszystko, co by pozwoliło na powstawanie miejsc pracy, jest dobre. Tylko tu należy pamiętać o tym, że atrakcyjność miejsca zawsze będzie oceniał inwestor i on będzie decydował o tym, gdzie zainwestuje swoje pieniądze. Jeżeli te ulgi będą wszędzie, to dalej niczego nie zmieni, bo on dalej będzie szukał, bo będzie wiedział, że wszędzie dostanie ulgę.
- Mimo, że teraz rynek pracy określa się jako rynek pracownika, to mamy takie tereny na Opolszczyźnie, gdzie ludzie czekają na inwestorów - mówi Jerzy Naszkiewicz z Prawa i Sprawiedliwości. - Mamy tak zwany półksiężyc biedy, gdzie naprawdę nie jest problem z pracownikiem, tylko z miejscami pracy. Może właśnie taki pomysł odmieni całkowicie los tych osób. Są osoby, które pracowałyby za minimalne wynagrodzenie, tylko nie mają takiej możliwości. Nie stać ich na dojazdy do dużych miast, do dużych aglomeracji.
- Mówimy o półksiężycu biedy, ale jak przyjrzymy się mapie specjalnych stref ekonomicznych, to te tereny właściwie całe są nimi pokryte. Problem leży, gdzie indziej - przekonuje Jacek Niesłuchowski z Platformy Obywatelskiej. - Są samorządy, które aktywnie w tym zakresie działają. Wypracowują własne, ale nie specjalne strefy ekonomiczne, tylko własne metody ściągania inwestorów, oferując im własny wachlarz zniżek, możliwości. Co jest jeszcze istotne: ulgi strefowe kierowane są tylko do tych dużych graczy, którzy chcą zainwestować miliony euro.
- Proponowane zmiany w ustawie dadzą większe kompetencje premierowi Morawieckiemu - mówi wicemarszałek Roman Kolek z Mniejszości Niemieckiej. - Z punktu widzenia operatywności i szybkości działania to, moim zdaniem, dobry kierunek. Upraszczamy całą procedurę działania rządu i w zakresie działania w specjalnych strefach ekonomicznych daje to większą operatywność, większą szansę na działanie. Dla obrazu skuteczności działania tych stref, to trzeba zwrócić uwagę, że w ostatnich latach rzeczywiście pojawia się dużo więcej polskich inwestorów.
- Bez wątpienia niektóre samorządy lepiej poradzą sobie z zagospodarowaniem stref ekonomicznych, a inne gorzej. Ma na to wpływ wiele czynników - mówi Arkadiusz Szymański z Prawa i Sprawiedliwości. - W Opolu samo doprowadzenie energii elektrycznej kosztowało milion złotych. Nie wszystkie samorządy będzie na to stać. Będą samorządy, które będą lepiej zabiegały, jak Skarbimierz, gdzie jest powiększona strefa. Tak samo strefę powiększono w Opolu. Są też strefy, gdzie nie wbito jeszcze łopaty. Albo inwestor uznał, że rzeczywiście nie ma tam ewentualnych pracowników, nie ma wykwalifikowanej kadry, bądź jest to za daleko, bądź też samorządy nie funkcjonują tak jak powinny.
Goście Samorządowej Loży Radiowej rozmawiali również o planach utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej.
Samorządowa Loża Radiowa, Radio Opole, specjalne strefy ekonomiczne, Wojska Obrony Terytorialnej, Kordian Kolbiarz, burmistrz Nysy, Stanisław Rakoczy, Polskie Stronnictwo Ludowe, Jerzy Naszkiewicz, Prawo i Sprawiedliwość, Jacek Niesłuchowski, Platforma Obywatelska, Roman Kolek, Mniejszość Niemiecka, Arkadiusz Szymański