Spółdzielnia socjalna jednym ze sposobów na bezrobocie
Spółdzielnie socjalne sprawdziły się w województwie opolskim, należy więc je intensywnie rozwijać. Tak twierdzą zarówno ci, którzy przed laty je zakładali, jak i urzędnicy, którzy decydują o ich finansowym wsparciu. W regionie działa 30 spółdzielni socjalnych, najwięcej w gminie Byczyna.
- Chcemy zwiększyć liczbę spółdzielni, po wakacjach planujemy cykl spotkań. Takie prowadzenie przedsiębiorstwa jest specyficzne - mówi Łukasz Szerner, główny specjalista do spraw ekonomii społecznej w Regionalnym Ośrodku Polityki Społecznej w Opolu.
- Najważniejszy nie jest zysk, ale aktywizacja i integracja osób, które nie mogą znaleźć się na rynku pracy. Tutaj najważniejszy jest człowiek – mówi Szerner.
Krystian Warzecha, kierownik ośrodka wsparcia ekonomii społecznej z Krapkowic dodaje, że pomysł na prowadzenie biznesu na zasadach spółdzielni socjalnych zmniejszył liczbę osób, które do tej pory korzystały z pomocy społecznej.
- Działa w naszym subregionie 6 spółdzielni, w których znalazło zatrudnienie ponad 30 osób. Problemem jest zatrudnienie niepełnosprawnych - dodaje Warzecha.
- Osób niepełnosprawnych jest mniej, niż tego spodziewaliśmy się. Obawiają się oni utraty świadczeń. Dodam, że nie zawsze jest takie zagrożenie. Te osoby wymagają również dłuższego czasu, aby wdrożyć się w wykonywanie obowiązków – mówi Warzecha.
Przepisy wymagają, aby spółdzielnia została założona przez co najmniej 5 osób, a nie więcej niż 50 osób.
Wyjątkiem są spółdzielnie, które powstałych z przekształceń spółdzielni inwalidzkich.
- Najważniejszy nie jest zysk, ale aktywizacja i integracja osób, które nie mogą znaleźć się na rynku pracy. Tutaj najważniejszy jest człowiek – mówi Szerner.
Krystian Warzecha, kierownik ośrodka wsparcia ekonomii społecznej z Krapkowic dodaje, że pomysł na prowadzenie biznesu na zasadach spółdzielni socjalnych zmniejszył liczbę osób, które do tej pory korzystały z pomocy społecznej.
- Działa w naszym subregionie 6 spółdzielni, w których znalazło zatrudnienie ponad 30 osób. Problemem jest zatrudnienie niepełnosprawnych - dodaje Warzecha.
- Osób niepełnosprawnych jest mniej, niż tego spodziewaliśmy się. Obawiają się oni utraty świadczeń. Dodam, że nie zawsze jest takie zagrożenie. Te osoby wymagają również dłuższego czasu, aby wdrożyć się w wykonywanie obowiązków – mówi Warzecha.
Przepisy wymagają, aby spółdzielnia została założona przez co najmniej 5 osób, a nie więcej niż 50 osób.
Wyjątkiem są spółdzielnie, które powstałych z przekształceń spółdzielni inwalidzkich.