W byłej FSO tylko produkcja. Negocjują powstanie 500 miejsc pracy
Trwają rozmowy z inwestorami zainteresowanymi uruchomieniem zakładów na terenie byłej nyskiej FSO. Na tym etapie nazwy firm są objęte tajemnicą handlową. Do końca tego roku wyjaśni się czy powstanie tam jeden duży zakład zatrudniający do pół tysiąca osób, czy też dwa lub trzy mniejsze.
Chętnych do inwestowania na 21 ha po FSO w Nysie nie brakuje. Teren jest uzbrojony i miasto zapowiada, że nie będzie on przeznaczony pod handel czy usługi.
Władze Nysy zapewniają, że negocjują dobre warunki finansowe dla przyszłych pracowników. Wcześniej zerwane zostały rozmowy z firmą, która oferowała tylko najniższą krajową.
– Chcemy zapewnić ludziom taką pracę, aby nie wyjeżdżali za granicę, dlatego rozmowy są trudne – mówi burmistrz Kordian Kolbiarz.
Samorządowiec nie może zdradzić nazw firm ani nawet branży. Powiedział Radiu Opole, że największa z nich, to potentat na rynku, rozpoznawalna marka. Do końca tego roku ma się wyjaśnić, czy wejdzie do byłej FSO. Jeśli nie, równolegle są prowadzone rozmowy z innymi, mniejszymi firmami, które łącznie także dałyby zatrudnienie ok. 400–500 osobom.
– Myślimy także o kilku lokalnych przedsiębiorstwach, które od dawna dzierżawią hale w FSO. Mogą być spokojne, zawrzemy z nimi umowy na dogodnych warunkach – mówi burmistrz.
Na nowe miejsca pracy od 13 lat czeka była załoga nyskiej FSO. Nie wszystkim bowiem udało się znaleźć zatrudnienie.
– Były też dramaty rodzinne, bo zdarzało się, że w upadłej firmie pracowali oboje małżonkowie – mówi pani Irena, była magazynierka.
Obecnie gmina prowadzi zaawansowane negocjacje z kilkoma inwestorami, ale po finalizacji w ubiegłym tygodniu umowy zakupu terenów po fabryce samochodów zgłaszają się kolejne firmy.
Są to obecnie jedyne tereny inwestycyjne Nysy. Tzw. mała strefa ekonomiczna przy ul. Karpackiej jest już pełna, natomiast 150 ha przyszłej podstrefy to na razie "melodia przyszłości".
Władze Nysy zapewniają, że negocjują dobre warunki finansowe dla przyszłych pracowników. Wcześniej zerwane zostały rozmowy z firmą, która oferowała tylko najniższą krajową.
– Chcemy zapewnić ludziom taką pracę, aby nie wyjeżdżali za granicę, dlatego rozmowy są trudne – mówi burmistrz Kordian Kolbiarz.
Samorządowiec nie może zdradzić nazw firm ani nawet branży. Powiedział Radiu Opole, że największa z nich, to potentat na rynku, rozpoznawalna marka. Do końca tego roku ma się wyjaśnić, czy wejdzie do byłej FSO. Jeśli nie, równolegle są prowadzone rozmowy z innymi, mniejszymi firmami, które łącznie także dałyby zatrudnienie ok. 400–500 osobom.
– Myślimy także o kilku lokalnych przedsiębiorstwach, które od dawna dzierżawią hale w FSO. Mogą być spokojne, zawrzemy z nimi umowy na dogodnych warunkach – mówi burmistrz.
Na nowe miejsca pracy od 13 lat czeka była załoga nyskiej FSO. Nie wszystkim bowiem udało się znaleźć zatrudnienie.
– Były też dramaty rodzinne, bo zdarzało się, że w upadłej firmie pracowali oboje małżonkowie – mówi pani Irena, była magazynierka.
Obecnie gmina prowadzi zaawansowane negocjacje z kilkoma inwestorami, ale po finalizacji w ubiegłym tygodniu umowy zakupu terenów po fabryce samochodów zgłaszają się kolejne firmy.
Są to obecnie jedyne tereny inwestycyjne Nysy. Tzw. mała strefa ekonomiczna przy ul. Karpackiej jest już pełna, natomiast 150 ha przyszłej podstrefy to na razie "melodia przyszłości".