Szalony mecz w Bielsku-Białej bez happy-endu. Odra nieznacznie przegrała z liderem
Po niesamowitym spotkaniu Odra Opole uległa na wyjeździe Podbeskidziu Bielsko-Biała 3:4. Punkt był na wyciągnięcie ręki, ale ambitna pogoń nie wystarczyła.
Pierwsza połowa to prawdziwa huśtawka nastrojów. Odra dwukrotnie trafiała do bramki Podbeskidzia, ale za każdym razem arbitrzy dopatrywali się nieprawidłowości.
Gospodarze prowadzenie objęli po bardzo ładnym strzale w 35. minucie Bartosza Jarocha. Pięć minut później było już 2:0. Jaroch zagrał do Karola Danielaka, a ten nie dał szans Mateuszowi Kuchcie. Odra zdołała odrobić część strat jeszcze przed przerwą. Fantastycznym strzałem z linii pola karnego popisał się Patryk Janasik.
Druga część zaczęła się fatalnie dla Odry. W 49. minucie niefortunnie interweniował Piotr Żemło, który zmylił Kuchtę i gospodarze prowadzili 3:1. W 61. minucie wydawało się, że jest po meczu. Zupełnie rozbici opolanie dali się zaskoczyć, a ładną akcję wykończył Michał Rzuchowski.
Odra jednak się podniosła, a impuslem była 72. minuta. Tomas Mikinić wypatrzył niepilnowanego w polu karnym Szymona Skrzypczaka, a ten "wpakował" piłkę do pustej bramki. Dziewięć minut później było już 3:4. Strzelał Krzysztof Janus, piłkę odbił Martin Polacek, a skuteczną dobitką popisał się Jarosław Czernysz.
Podbeskidzie nie dało sobie wyrwać jednak wygranej i po ostatnim gwizdku mogło cieszyć się z awansu do ekstraklasy.
- Popełniliśmy za dużo błędów w obronie, aby przy tak silnym przeciwniku myśleć o zdobyczy punktowej - podsumowuje Dietmar Brehmer, trener Odry. - Na pewno staraliśmy się, ambitnie walczyliśmy i na trudnym terenie strzeliliśmy trzy bramki. Przy stanie 0:0 zdobyliśmy gola, który został niesłusznie anulowany. Bramka, z tego co wiem, była zdobyta w prawidłowy sposób. Takie sytuacje nie powinny się zdarzać, ale się zdarzyły. Cóż, walczyliśmy do końca.
Odra natomiast po 32. kolejkach ma 39 punktów i do osteniej kolejki będzie walczyła o utrzymanie.
Gospodarze prowadzenie objęli po bardzo ładnym strzale w 35. minucie Bartosza Jarocha. Pięć minut później było już 2:0. Jaroch zagrał do Karola Danielaka, a ten nie dał szans Mateuszowi Kuchcie. Odra zdołała odrobić część strat jeszcze przed przerwą. Fantastycznym strzałem z linii pola karnego popisał się Patryk Janasik.
Druga część zaczęła się fatalnie dla Odry. W 49. minucie niefortunnie interweniował Piotr Żemło, który zmylił Kuchtę i gospodarze prowadzili 3:1. W 61. minucie wydawało się, że jest po meczu. Zupełnie rozbici opolanie dali się zaskoczyć, a ładną akcję wykończył Michał Rzuchowski.
Odra jednak się podniosła, a impuslem była 72. minuta. Tomas Mikinić wypatrzył niepilnowanego w polu karnym Szymona Skrzypczaka, a ten "wpakował" piłkę do pustej bramki. Dziewięć minut później było już 3:4. Strzelał Krzysztof Janus, piłkę odbił Martin Polacek, a skuteczną dobitką popisał się Jarosław Czernysz.
Podbeskidzie nie dało sobie wyrwać jednak wygranej i po ostatnim gwizdku mogło cieszyć się z awansu do ekstraklasy.
- Popełniliśmy za dużo błędów w obronie, aby przy tak silnym przeciwniku myśleć o zdobyczy punktowej - podsumowuje Dietmar Brehmer, trener Odry. - Na pewno staraliśmy się, ambitnie walczyliśmy i na trudnym terenie strzeliliśmy trzy bramki. Przy stanie 0:0 zdobyliśmy gola, który został niesłusznie anulowany. Bramka, z tego co wiem, była zdobyta w prawidłowy sposób. Takie sytuacje nie powinny się zdarzać, ale się zdarzyły. Cóż, walczyliśmy do końca.
Odra natomiast po 32. kolejkach ma 39 punktów i do osteniej kolejki będzie walczyła o utrzymanie.