"Wieś pływających krów", czyli zderzenie dwóch kultur na polskiej wsi
"Wieś pływających krów" w reżyserii Katarzyny Trzaski zobaczyli widzowie 16. Festiwalu Filmowego "Opolskie Lamy". Dokument opowiada o grupie młodych berlińczyków, którzy odwiedzają wieś we wschodniej Polsce.
Młodzi ludzie praktykują jogę, medytację i duchowość, opartą na poszukiwaniu bliskiego kontaktu z naturą. W Polsce pracują w gospodarstwie rolnym w zamian za jedzenie i dach nad głową. - Pomysł stworzenia tego filmu narodził się we wsi Brzostowo w Biebrzańskim Parku Narodowym - mówi reżyserka. - Tam przyjeżdża mnóstwo turystów z Zachodu, Wschodu, również z Warszawy, generalnie ludzi z wielkich miast, ale rzeczywiście sporo Niemców i Anglików, a także Japończyków. Obserwują dziką przyrodę, dzikie ptactwo, a jednocześnie myślę, że widząc te drewniane domy, które tam ciągle stoją, pielęgnują w sobie takie wyobrażenia, że tak się żyło sto lat temu - dodaje.
Choć idee "poszukiwaczy pierwotnego kontaktu z naturą" wydają się reżyserce w różnych aspektach idealistyczne, Katarzyna Trzaska przyznaje, że jest coś, czym bohaterowie mogą zaimponować.
- To jest coś, czego myślę, że w ogóle nam brakuje jako społeczeństwu - mówi Trzaska. - My ciągle jesteśmy trochę na dorobku. To tym bardziej jest silne na wsi, gdzie wszystko jest materialne. Zwierzęta są materialne. Hodowla jest materialna. Kiedy zwierzęta zaczynają chorować, to jakby przedsiębiorstwo upadało. Gdzieś tam w głębszym sensie te idee Niemców są dobre, bo my możemy mieć mniej i w dalszym ciągu świetnie żyć - dodaje.
Film "Wieś pływających krów" będzie pokazywany w Kinie Meduza w Opolu.
Choć idee "poszukiwaczy pierwotnego kontaktu z naturą" wydają się reżyserce w różnych aspektach idealistyczne, Katarzyna Trzaska przyznaje, że jest coś, czym bohaterowie mogą zaimponować.
- To jest coś, czego myślę, że w ogóle nam brakuje jako społeczeństwu - mówi Trzaska. - My ciągle jesteśmy trochę na dorobku. To tym bardziej jest silne na wsi, gdzie wszystko jest materialne. Zwierzęta są materialne. Hodowla jest materialna. Kiedy zwierzęta zaczynają chorować, to jakby przedsiębiorstwo upadało. Gdzieś tam w głębszym sensie te idee Niemców są dobre, bo my możemy mieć mniej i w dalszym ciągu świetnie żyć - dodaje.
Film "Wieś pływających krów" będzie pokazywany w Kinie Meduza w Opolu.