Górnoślązacy w obozach pracy
- Największą grupę ludzi wywieziono z terenów zachodnich, szczególnie Bytom, Gliwice, Zabrze – podkreśla Dariusz Węgrzyn z IPN w Katowicach. - Tam były duże skupiska ludności. Dużo mieszkających tam pracowników zakładów przemysłowych nie było powołanych do Wermachtu, nie służyło w wojsku niemieckim, bo byli reklamowani jako osoby, które pracują dla przemysłu niemieckiego. Oni nie ewakuowali się w momencie, kiedy przyszedł front. Stwierdzili, że mieszkali tu od zawsze, więc nie ma sensu uciekać - dodaje Węgrzyn.
Ojciec pana Henryka Paprotnego miał ośmioro dzieci. W 1945 roku został wywieziony do Borżomi w Gruzji.
- Ojciec zmarł w tym obozie - mówi pan Henryk. - Pod koniec swojego życia pisał pamiętnik ołówkiem o długości 3 centymetrów. Raz pisał gotykiem, innym razem łacińskim alfabetem. Bardzo trudno było to przeczytać, ale w końcu się udało. Pamiętnik przywiózł do domu kuzyn, który wrócił stamtąd. Dzięki niemu przynajmniej wiedzieliśmy, gdzie był nasz ojciec - dodaje Paprotny.
Internowani byli przede wszystkim mężczyźni, których wywieziono głównie w rejony dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Tam zmuszono ich do pracy w kopalniach, hutach, kołchozach oraz cegielniach.
Spotkanie poświęcone Górnoślązakom w obozach sowieckich zorganizował Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu.
Wydarzenie odbyło się w ramach XI Dni Kultury Niemieckiej na Śląsku Opolskim, które Radio Opole objęło patronatem medialnym.
Katarzyna Zawadzka