Miasteczko namiotowe w Brzeziu zaprasza do południa
- Sprawy poszły już bardzo daleko, mieliśmy wszystkie zezwolenia, łącznie z blokowaniem dróg. Ciężko nam było się wycofać mimo obietnic rządu. Władze właściwie nie podjęły decyzji, tylko wyraziły gotowość. My to bacznie obserwujemy. Pojawił się problem z pikietą miasteczkową, przerodziła się ona w piknik informacyjny dla mieszkańców. Jesteśmy ruchem społecznym, robimy to z własnej inicjatywy. Mamy nadzieję, że w końcu dojdzie to ostatecznej decyzji w tej sprawie - dodaje sołtys Brzezia.
Miasteczkowy protest zakończy się dziś w południe panelem naukowym na temat przyszłości energetyki. - Ruch obrony elektrowni zrodził się oddolnie - podkreślał na naszej antenie Tomasz Gabor. - Cieszymy się, że zaraz po spotkaniu roboczym posłowie lobbowali w tej sprawie. Prawdopodobnie premier miał wiedzę, że pojawił się ruch społeczny,. To jest sukces wszystkich mieszkańców - uważa sołtys Gabor.
- Mieszkańcy mają pewne obawy, bo decyzje w sprawie rozbudowy elektrowni były kilka razy zmieniane. Najpierw była decyzja na "tak", później "nie" dla inwestycji. W gminie zapanowała wielka żałoba, tym bardziej że elektrownia jest bardzo dobrym sąsiadem. Jest mecenasem kulturalnym nie tylko w gminie. W moim sołectwie Brzezie, gdzie mieszka ok. 200 - 250 osób, pojawiło się sześć podmiotów gospodarczych, powstała betoniarnia, aby zabezpieczyć potrzeby związane z rozbudową elektrowni. Powstał pensjonat, sąsiad wybudował pięć pokoi dwuosobowych z pełnym zapleczem sanitarnym. Jest fryzjer i zakład krawiecki - dodaje sołtys.
Jak podkreśla Tomasz Gabor, rozbudowa elektrowni wniesie ze sobą także niemałe pieniądze do gminnego budżetu. Mógłby on zyskać około 20 milionów zł.
Posłuchaj także rozmowy "W cztery oczy"
Marta Bobowska (oprac. JM)