Opolscy politycy o zjednoczeniu sił ws. Elektrowni Opole
- Nie dajmy sobie wmówić, że to spółka musi zarabiać, a my nie mamy nic do powiedzenia. To jest decyzja polityczna. Wszystko jest w rękach premiera i koalicji - stwierdził Nowak.
Zdaniem Nowaka na decyzję wpłynął fakt, że rząd z wynoszącej 5 miliardów zł dywidendy od spółki postanowił załatać dziurę budżetową, a nie na rozbudowę zakładu.
Stanisław Rakoczy, szef opolskiego PSL i podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych za zły stan sprawy częściowo obwinia przeniesienie spraw energetyki z Ministerstwa Gospodarki w kompetencje Ministerstwa Skarbu Państwa. - Dywidenda nie jest najważniejsza. W mojej ocenie ta inwestycja jest o wiele bardziej cenna dla regionu i polskiej gospodarki niż te 5 miliardów zł - podkreślił Rakoczy.
- Działania zmierzające do rozbudowy zakładu muszą mieć charakter polityczny, bo wszystkie decyzje w tej sprawie właśnie takie są. Jeżeli premier chciałby rozbudowy, to tak by się stało - wskazał Piotr Woźniak, szef opolskiego SLD.
Zdaniem Woźniaka choć w sprawie elektrowni powstają petycje, wkrótce zajmie się nią m.in. Rada Miasta Opola i z pewnością sejmik województwa, ważne jest mówienie jednym głosem.
Poseł Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej wskazał, że w temacie powinniśmy zewrzeć siły w województwem śląskim. Dlaczego? - Nie wiem, jaka będzie reakcja środowiska górniczego w momencie, kiedy nie będzie tej inwestycji, bo przecież to jest poważna sprawa dla przyszłości górnictwa węgla kamiennego - zaznaczył Galla.
Z taką wizją zgodził się senator Piotr Wach z PO wskazując, że w lobbingu na rzecz rozbudowy elektrowni powinniśmy stawiać jeszcze na jeden argument - dobrze przygotowaną i zapiętą na ostatni guzik inwestycję, podczas gdy wszystkie inne pomysły mają nieokreślone problemy m.in. z ekologami.
- Razem ze wsparciem województwa śląskiego powinniśmy starać się o realizację inwestycji w ciągu najbliższych 2-3 lat - dodał Wach.
Mariusz Jarzombek (oprac. BO)