|
Tomasz Garbowski, poseł SLD |
(fot. Józef Środa / AFRO) |
Obiecują i nie dotrzymują słowa. Wierzyć zatem politykom czy nie? Ufać kandydatom przed wyborami samorządowymi czy nie? Te pytania cisną się na usta w kontekście konfliktu, jaki wybuchł miedzy harcerzami z Byczyny a posłem Tomaszem Garbowskim. Harcerze z Byczyny 4 lata temu w czasie kampanii samorządowej roznosili ulotki wyborcze obecnego posła Tomasza Garbowskiego. Wykonywali prace, za którą mieli otrzymać wynagrodzenie. Mówi się tu o kwocie około 10 tysięcy złotych. Pieniądze do tej pory nie zasiliły budżetu hufca Byczyna, dlatego Mirosław Mandryga, były komendant opolskiej chorągwi postanowił tę sprawę upublicznić. "Po raz ostatni z posłem Garbowskim kontaktowałem się w środę" - powiedział Mirosław Mandryga. To był dzień, w którym miał udzielić ostatecznej odpowiedzi czy dotrzyma umowy, którą 4 lata temu zawarł z harcerzami. Posel Garbowski protestuje i uważa, że jest to zagranie czysto polityczne. Ale słowa Mandrygi potwierdził również burmistrz Byczyny oraz komendant hufca. Sylwia Tomaszczyk powiedziała, że nigdy nie oczekiwano jakiejkolwiek pomocy od posła Garbowskiego, tylko zapłaty za wykonaną pracę.
"Poseł Garbowski nie powinien szukać pieniedzy u sponsora, ponieważ harcerze pracowali na jego rzecz i swoją pracą zapewne przyczynili się do faktu, że obecny poseł 4 lata temu dostał się do sejmiku samorządowego" - powiedział Mirosław Mandryga. Zapewne to jeszcze nie finał tej sprawy. Ważna jest jednak przyczyna konfliktu przy okazji zbliżajacych się wyborów samorządowych.
Ewelina Bernacka