Niektóre gminy niechętnie organizują roboty publiczne
- Gmina angażując bezrobotnych do robót publicznych pozoruje ich zatrudnienie, które nie daje trwałego efektu - uważa Edward Szupryczyński, burmistrz Głuchołaz.
W ramach robót publicznych wykonywane są najprostsze prace, a do bezrobotnego pracującego przez miesiąc gmina Głuchołazy musi dopłacić 454 zł.
Bardziej efektywne są prace interwencyjne, które również refunduje urząd pracy. Do bezrobotnego zatrudnionego w takiej formie gmina Prudnik dopłaca 1200 zł miesięcznie. - Nie są to osoby przypadkowe - wyjaśnia Oswald Rychlikowski z tamtejszego urzędu miejskiego.
Bezrobotni z Prudnika cenią sobie prace interwencyjne.
Gmina Prudnik zatrudnia obecnie 16 osób na pracach interwencyjnych i tylko trzy na robotach publicznych. W ubiegłym roku tamtejsi bezrobotni przeprowadzili 65 różnych remontów m.in. mieszkań komunalnych.
Jan Poniatyszyn (oprac. JM)