Głuchołazy próbują wrócić do normalności po zalaniu przez wielką wodę. Niedzielne porządki
Niedziela nie jest dniem wolnym od sprzątania, zwłaszcza dla mieszkańców ulicy Andersa w Głuchołazach. Ta część miasta została bardzo poszkodowana przez wielką wodę sprzed dwóch tygodni.
Wzdłuż ulicy zalegają stosy przedmiotów nienadających się do użytkowania, do tego gruz, błoto i wszechobecny kurz unoszony przez wiatr i przejeżdżające samochody. Witold Wośtak pytał o zaawansowanie prac porządkowych.
- Porządki idą ciężko i pomału. Tyle co jesteśmy w stanie pomóc, bo ogródek działkowy jest nie nasz, a należy do rodziny. Pomagamy, ale idzie jak po grudach. Nie mogę być tutaj w tygodniu, więc jak tylko możemy, przyjeżdżamy tu w piątek i jesteśmy do niedzieli.
- Są niedzielne prace porządkowe. Przyjechali kuzyni ze Świdnicy i myjką ciśnieniową sprzątanie w domu z błota i troszkę umyli elewację. To bardzo duża pomoc, ale przed nami jeszcze ogrom pracy. Po prostu teraz czekamy na suszenie i temu podobne rzeczy.
- Ja reprezentuję Jednostkę Strzelecką 3053 z Nysy. Zajmujemy się samochodami, teoretycznie to są osobówki do 3,5 tony, ale obecnie pewnie ważą z 5 ton, patrząc na ilość piasku wewnątrz. Próbujemy je przesunąć, żeby jakkolwiek móc posprzątać. To, co widzimy na zewnątrz, to jest mniejszy problem. W budynku jest sześć zakleszczonych samochodów. W nich widać już podłogi, ale pracowało na to kilkanaście osób przez trzy doby.
Przypomnijmy, w tej części Głuchołaz woda sięgała dwóch metrów, a przez dłuższy czas nie było możliwości dojazdu na ulicę Andersa.
- Porządki idą ciężko i pomału. Tyle co jesteśmy w stanie pomóc, bo ogródek działkowy jest nie nasz, a należy do rodziny. Pomagamy, ale idzie jak po grudach. Nie mogę być tutaj w tygodniu, więc jak tylko możemy, przyjeżdżamy tu w piątek i jesteśmy do niedzieli.
- Są niedzielne prace porządkowe. Przyjechali kuzyni ze Świdnicy i myjką ciśnieniową sprzątanie w domu z błota i troszkę umyli elewację. To bardzo duża pomoc, ale przed nami jeszcze ogrom pracy. Po prostu teraz czekamy na suszenie i temu podobne rzeczy.
- Ja reprezentuję Jednostkę Strzelecką 3053 z Nysy. Zajmujemy się samochodami, teoretycznie to są osobówki do 3,5 tony, ale obecnie pewnie ważą z 5 ton, patrząc na ilość piasku wewnątrz. Próbujemy je przesunąć, żeby jakkolwiek móc posprzątać. To, co widzimy na zewnątrz, to jest mniejszy problem. W budynku jest sześć zakleszczonych samochodów. W nich widać już podłogi, ale pracowało na to kilkanaście osób przez trzy doby.
Przypomnijmy, w tej części Głuchołaz woda sięgała dwóch metrów, a przez dłuższy czas nie było możliwości dojazdu na ulicę Andersa.