Tomasz Kostuś odpowiada na zarzuty podwładnych
- Nie powiedziałem, że jestem święty. Nie powiedziałem, że mój sposób komunikowania się jest absolutnie modelowy i powinien stanowić wzór dla wszystkich menadżerów czy osób zajmujących kierownicze stanowiska. Wprost przeciwnie. Człowiek popełnia błędy, wszyscy się uczymy. Natomiast taki ton, takie zachowania, takie sformułowania są mi obce - tłumaczy wicemarszałek.
Kostuś nie wyklucza, że zdecyduje się na obronę swojego dobrego imienia w sądzie. - W tej chwili analizuję bardzo uważnie ten materiał i zastanawiam się czy nie wystąpić na drogę sądową, bo zostałem zniesławiony i pomówiony - mówi Tomasz Kostuś.
Wicemarszałek dodaje jednak, że chce przeprosić wszystkich tych, którzy poczuli się obrażeni jego sposobem bycia.
Dodajmy, że jak sprawdziło Radio Opole, do związków zawodowych pracowników urzędu marszałkowskiego nie trafiła do tej pory żadna skarga na wicemarszałka Kostusia. W urzędzie prowadzono jedno postępowanie w sprawie podejrzenia o mobbing. Pracownica oskarżyła o szykany najpierw swoją przełożoną, a potem marszałka Józefa Sebestę. Komisja antymobbingowa uznała skargę za niezasadną, zawiadomiona o sprawie prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, jedynie inspekcja pracy zwróciła urzędowi marszałkowskiemu uwagę, że niektóre zachowania przełożonych mogły naruszać godność osobistą pracownicy. Radio Opole obszernie informowało o tamtej sprawie.
Mariusz Jarzombek (oprac. JM)