Co z umowami dyrektorów kędzierzyńskiego SP-ZOZ?
- Czyli pan dyrektor był gotowy do pracy albo wykonywał tę pracę, za co otrzymywał ogromne pieniądze - mówi Widłak. - Te świadczenia pokrywały się z czasem, kiedy miał pełnić funkcję managera. W drugim kontrakcie otrzymywał niejako ryczałtem kwotę 7 tysięcy za gotowość:
Obaj dyrektorzy zawierali umowy bez wiedzy zarządu powiatu. Miesięcznie razem z kontraktem menedżerskim dyrektor Majcher miał zarabiać około 30 tys. zł.
Kolejną niepokojącą informacją zdaniem starosty jest to, że w całym szpitalu formalnie był tylko jeden ordynator, reszta pełniła funkcję kierowników oddziałów.
- A powinni być wybrani z konkursu jako ordynatorzy. Umocowanie ordynatora jest dużo mocniejsze niż kierownika, którego nominuje dyrektor - dodaje Widłak:
- To przekroczenie uprawnień i kompetencji - dodaje starosta Widłak. Podczas obrad nie było na sali byłego dyrektora szpitala, więc nie mógł odnieść się do całej sprawy.
Problemem afery nagraniowej w Kędzierzynie-Koźlu i sprawą odwołania dyrektora tamtejszego szpitala zajęliśmy się też w magazynie "Dzień w Opolu, dzień w redionie". Sesja radnych powiatowych zapowiadała się burzliwie, bo radni mieli na niej uchwalać budżet. Czy w tej atmosferze jest to w ogóle możliwe? Co dzieje się w szpitalu zarządzanym teraz przez Andrzeja Mazura? Czy należy spodziewać się kolejnych ruchów kadrowych?
Posłuchaj:
Adam Lecibil (oprac. MLS)