Chcą zapobiec dalszej dewastacji zamku w Łące Prudnickiej
Opolski konserwator zabytków chce ustanowić kuratora dla właściciela zamku w Łące Prudnickiej. Renesansowa budowla popada w coraz większą ruinę. Zamek w 2006 roku zlicytował komornik. Za 250 tysięcy zł kupił go przedsiębiorca z Podhala. Za to, że nie wywiązywał się z ustawowej ochrony zabytków sąd skazał go na 3 tysiące zł grzywny. Oskarżony nie stawił się na procesie. Po roku sąd zamienił mu grzywnę na 30 dni aresztu. Właściciel zamku w Łące Prudnickiej przebywa na stałe za granicą. Nie odbiera korespondencji od służb konserwatorskich.
- Kurator do doręczeń jest nam niezbędny, ponieważ nie możemy prowadzić postępowania. Musimy wejść do zabytku, żeby dokładnie ocenić stan techniczny tego obiektu - wyjaśnia Iwona Solisz, wojewódzki konserwator zabytków.
Nigdzie nie jest sprecyzowane, kto może być takim kuratorem do doręczeń. W praktyce jest to urzędnik samorządu, na terenie którego znajduje się zabytek, którego właściciel uchyla się od odbierania korespondencji. Efektem działań wojewódzkiego konserwatora zabytków ma być zabezpieczenie przed dalszą degradacją zamku w Łące Prudnickiej. Budowla ta ma 53 pomieszczenia liczące prawie 2,8 tysiąca metrów kwadratowych. Według ostatnich ustaleń właściciel zamku przebywa w Stanach Zjednoczonych.
Jan Poniatyszyn (oprac. BO)