"To jest taka satysfakcja i radość". Tradycja układania kwietnych dywanów wciąż żywa [ZDJĘCIA, FILM]
Jedni zaczęli bladym świtem, inni nieco później. Mieszkańcy Klucza, Zalesia Śląskiego, Zimnej Wódki oraz Olszowej w powiecie strzeleckim kultywują wieloletnią tradycję układania kwietnych dywanów na procesję Bożego Ciała.
Nasza reporterka dziś odwiedziła Olszową. Tam kwietne dywany są przygotowywane przez całą miejscowość, przy każdym domu, na drodze od kościoła aż do zakrętu przy parku miniatur.
- Tradycja ta jest kultywowana z pokolenia na pokolenie. Najpierw uczyły nas nasze babcie, mamy, a teraz my uczymy nasze córki, wnuczki - dodają mieszkańcy.
- Robimy to wszystko na chwałę Bożą, tak to się mówi. - Ja z Zalesia pochodzę, tutaj mieszkam, tam jest ta sama tradycja, więc już jako dziecko to robiłam i teraz kultywuję. To jest taka satysfakcja i radość. - Od małego, jak pamiętam, to się zawsze to robiło. - I teraz przechodzi to na młodszych? - Nie mają wyjścia, ale na szczęście im się to podoba. Fajnie jakby to tak przetrwało i trwało z nami zawsze, nie zniknęło, bo to jest jednak coś, co łączy mieszkańców.
- Mimo różnych zawirowań pogodowych to kwiaty mamy. Nie możemy narzekać - podkreśla pani Marta.
- Jest bardzo bogato, jest dużo kwiatków. Są róże, łubin, chabry, maki i różne takie polne kwiatki. Wczoraj zbieraliśmy i przedwczoraj. - A jak będziecie układać, macie jakiś pomysł? - To co do głowy przyjdzie, to co wymyślimy, to jest. - Robimy najpierw piaskiem, a potem albo trawa, albo paproć. Dzisiaj mamy i jedno, i drugie. Potem będą kwiatki. Najwięcej w tej chwili jest róż, bo rozkwitły fajnie. - Czy wy co roku na układanie macie inny pomysł, czy jak to wygląda? - To samo przychodzi. W tym momencie co robimy, to co nam do głowy przyjdzie, to robimy. Mąż wymyśla jakieś tam wzory, bo dzieci chcą, to nawet flagi układa.
Dodajmy, że ta piękna i kolorowa tradycja jest wpisana na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego oraz na światową listę UNESCO.
- Tradycja ta jest kultywowana z pokolenia na pokolenie. Najpierw uczyły nas nasze babcie, mamy, a teraz my uczymy nasze córki, wnuczki - dodają mieszkańcy.
- Robimy to wszystko na chwałę Bożą, tak to się mówi. - Ja z Zalesia pochodzę, tutaj mieszkam, tam jest ta sama tradycja, więc już jako dziecko to robiłam i teraz kultywuję. To jest taka satysfakcja i radość. - Od małego, jak pamiętam, to się zawsze to robiło. - I teraz przechodzi to na młodszych? - Nie mają wyjścia, ale na szczęście im się to podoba. Fajnie jakby to tak przetrwało i trwało z nami zawsze, nie zniknęło, bo to jest jednak coś, co łączy mieszkańców.
- Mimo różnych zawirowań pogodowych to kwiaty mamy. Nie możemy narzekać - podkreśla pani Marta.
- Jest bardzo bogato, jest dużo kwiatków. Są róże, łubin, chabry, maki i różne takie polne kwiatki. Wczoraj zbieraliśmy i przedwczoraj. - A jak będziecie układać, macie jakiś pomysł? - To co do głowy przyjdzie, to co wymyślimy, to jest. - Robimy najpierw piaskiem, a potem albo trawa, albo paproć. Dzisiaj mamy i jedno, i drugie. Potem będą kwiatki. Najwięcej w tej chwili jest róż, bo rozkwitły fajnie. - Czy wy co roku na układanie macie inny pomysł, czy jak to wygląda? - To samo przychodzi. W tym momencie co robimy, to co nam do głowy przyjdzie, to robimy. Mąż wymyśla jakieś tam wzory, bo dzieci chcą, to nawet flagi układa.
Dodajmy, że ta piękna i kolorowa tradycja jest wpisana na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego oraz na światową listę UNESCO.