Nierozliczone 10 tysięcy nie były łapówką
W 2010 roku Konarski, wówczas dyrektor, a obecnie radny powiatowy, pobrał od kobiety 10 tys. zł w gotówce - jako udział w kosztach adaptacji lokalu. Pieniędzy nie wpłacił na konto Administracji Oświaty, nie rozliczył też w żaden inny sposób.
W rozmowie z naszym reporterem przyznał, że wziął wspomnianą kwotę, a potem zapomniał o sprawie. Pieniądze wpłacił na konto po dwóch latach, kiedy zaczęła się kontrola NIK-u. Powiedział też, że jeśli sprawa trafi do prokuratury, jest gotów do składania wszelkich wyjaśnień.
- Nie wiedzieliśmy, jak rozliczyć tę wpłatę, czy pomniejszyć fakturę wykonawcy, czy wpłacić do kasy, ale sugerowanie, że jest to łapówka, to za daleko sięgające - mówi Konarski:
- Moim głównym celem było pozyskanie mieszkania dla osoby będącej w trudnej sytuacji materialnej, rodzinnej i zdrowotnej - dodaje Konarski.
Zaadoptowane pomieszczenia znajdują się na poddaszu Przedszkola nr 5 w Kluczborku. Grażyna Vesely, dyrektor placówki odmówiła nam jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie. Inspektorowi NIK-u zeznała, że nie wiedziała o tym, że pieniądze nie zostały wpłacone na rachunek Administracji Oświaty, o tym fakcie miała dowiedzieć się bezpośrednio od najemcy. Do tematu będziemy powracać.
Czytaj też: Radny zapomniał o 10 tysiącach złotych
Czytaj również: Czy mieszkania były przydzielane prawidłowo?
Adam Lecibil (oprac. MLS)