Niemal 2000 podpisów pod petycją sprzeciwiającą się budowie zakładu recyklingu w Kluczborku
Nie ucichła sprawa budowy zakładu recyklingu tworzyw sztucznych po południowej stronie Kluczborka. W internecie i formie papierowej dostępna jest petycja mieszkańców sprzeciwiających się temu pomysłowi, pod którą podpisało się prawie 2000 osób.
Jeszcze w grudniu do pełnomocnik inwestora zwrócił się o prolongatę terminu uzupełnień do 20 stycznia. To wynika z faktu, że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska wezwał do uzupełnienia raportu oddziaływania na środowisko. Jarosław Kielar, burmistrz Kluczborka, podkreśla, że każdy inwestor mający działkę może złożyć do gminy wniosek, który musi zostać rozpatrzony.
- Odpowiedzialny burmistrz nie może mówić w jedną czy drugą stronę przed rozstrzygnięciem, bo przecież mówimy o prawnej decyzji. Na pewno bardzo istotne jest zainteresowanie mieszkańców tym tematem - ludzie są przeciwni. Myślę, że firma i każdy logicznie myślący musi brać to pod uwagę.
Kamila Kuźmicka, jedna z zaangażowanych mieszkanek, uważa, że to bardzo nieodpowiedzialny pomysł.
- Po pierwsze ze względu na bliskość tego zakładu od naszych domów, po drugie lokalizację na zawietrznej stronie miasta, a po trzecie bezpośredniego zagrożenia stref ochronnych z uwagi na ujęcia wód podziemnych oraz środowiska naturalnego. Mam na myśli obszar Natura 2000, leżący zaledwie kilkaset metrów od ulicy Fabrycznej.
Zdaniem Kuźmickiej i mieszkańców, do zakładu ma przyjechać około 3 tysięcy ton odpadów z Niemiec w celu ich przetworzenia.
- Przynajmniej takiej ilości domyślamy się, bo do tej pory nikt nie powiedział nam dokładnie, jak wygląda technologia, której chcą używać. Później tyle samo ton trzeba będzie wywieźć z Kluczborka. Ten recykling ma polegać na przetapianiu odpadów i przywracaniu im postaci stałej. Taka produkcja wykorzystuje wodę i emituje odory - szkodliwe substancje, które są rakotwórcze.
Poza tym Kamila Kuźmicka przekonuje, że ta inwestycja jest zupełnie sprzeczna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
W związku ze zmianą terminów proceduralnych planowane na styczeń spotkanie informacyjne z mieszkańcami zostanie zorganizowane później. Do sprawy wrócimy.
- Odpowiedzialny burmistrz nie może mówić w jedną czy drugą stronę przed rozstrzygnięciem, bo przecież mówimy o prawnej decyzji. Na pewno bardzo istotne jest zainteresowanie mieszkańców tym tematem - ludzie są przeciwni. Myślę, że firma i każdy logicznie myślący musi brać to pod uwagę.
Kamila Kuźmicka, jedna z zaangażowanych mieszkanek, uważa, że to bardzo nieodpowiedzialny pomysł.
- Po pierwsze ze względu na bliskość tego zakładu od naszych domów, po drugie lokalizację na zawietrznej stronie miasta, a po trzecie bezpośredniego zagrożenia stref ochronnych z uwagi na ujęcia wód podziemnych oraz środowiska naturalnego. Mam na myśli obszar Natura 2000, leżący zaledwie kilkaset metrów od ulicy Fabrycznej.
Zdaniem Kuźmickiej i mieszkańców, do zakładu ma przyjechać około 3 tysięcy ton odpadów z Niemiec w celu ich przetworzenia.
- Przynajmniej takiej ilości domyślamy się, bo do tej pory nikt nie powiedział nam dokładnie, jak wygląda technologia, której chcą używać. Później tyle samo ton trzeba będzie wywieźć z Kluczborka. Ten recykling ma polegać na przetapianiu odpadów i przywracaniu im postaci stałej. Taka produkcja wykorzystuje wodę i emituje odory - szkodliwe substancje, które są rakotwórcze.
Poza tym Kamila Kuźmicka przekonuje, że ta inwestycja jest zupełnie sprzeczna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
W związku ze zmianą terminów proceduralnych planowane na styczeń spotkanie informacyjne z mieszkańcami zostanie zorganizowane później. Do sprawy wrócimy.