Dochodzenia w sprawie podpisu prezydenta nie będzie
– Mamy do czynienia tylko z uwidocznionym w internecie, czyli wirtualnym odzwierciedleniem tych podpisów. Podstawą do stwierdzenia, że podpis taki czy inny został sfałszowany, muszą być badania porównawcze z zakresu pisma ręcznego. Biegły musi porównać materiał, na jakim został złożony podpis, a nie jego odbicie wirtualne – wyjaśnia prokurator rejonowy Agnieszka Mulka-Sokołowska.
Tutaj możemy mówić o tzw. „oszustwie wyborczym”. – W przypadku wykazania, że informacje opublikowane na stronach internetowych nie polegają na prawdzie, można by było mówić o oszustwie, ale tylko w potocznym rozumieniu tego słowa, ponieważ Kodeks Karny pod pojęciem oszustwa rozumie zupełnie innego rodzaju zachowanie przeciwko majątkowi – dodaje Mulka-Sokołowska.
I w tym przypadku poszkodowani mogą zostać wyborcy, którzy mogli uwierzyć w zapewnienia lub obietnice danego kandydata. Sprawę do brzeskiej prokuratury zgłosiła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Maciej Stępień (oprac. Wanda Kownacka)