Nie ma odśnieżania, jest łatanie. Po pierwszym ataku zimy opolskie drogi pełne dziur
Najpierw siarczysty mróz, teraz temperatury sięgające 9 stopni powyżej zera - to najgorsza zima dla naszych dróg. Efekty to oczywiście dziura na dziurze i drogowcy, którzy pługi zamienili na maszyny do łatania uszkodzonych nawierzchni. Tak jest m.in. na drogach wojewódzkich.
- Ekipy pracują non stop w terenie - przekonuje Grzegorz Cebula, z-ca dyr. ZDW ds. utrzymania. - Mniejsze ubytki uzupełniamy masą na zimno. Przy większych mamy uruchomiony sprzęt, co nazywa się remonter, tam masą na gorąco są te ubytki uzupełniane.
Na placach budów w regionie inwestorzy zabezpieczają drogi masami na zimno. Łatającym ubytki pozostaje liczyć na pogodę, ta zmienna jest najgorsza.
- Gdyby ten śnieg spadł byłoby pięknie i biało. Drogi byłyby wysprzątane ze śniegu i nie byłoby wtedy problemu. Najgorsze są właśnie te zmienne warunki i przejście przez zero - dodaje Cebula.
Łatanie na gorąco można wykonywać nawet gdy na dworze jest minus 6 stopni Celsjusza, a na zimno - gdzie wykorzystywane są rozpuszczalniki, nawet przy -15°C.
Na placach budów w regionie inwestorzy zabezpieczają drogi masami na zimno. Łatającym ubytki pozostaje liczyć na pogodę, ta zmienna jest najgorsza.
- Gdyby ten śnieg spadł byłoby pięknie i biało. Drogi byłyby wysprzątane ze śniegu i nie byłoby wtedy problemu. Najgorsze są właśnie te zmienne warunki i przejście przez zero - dodaje Cebula.
Łatanie na gorąco można wykonywać nawet gdy na dworze jest minus 6 stopni Celsjusza, a na zimno - gdzie wykorzystywane są rozpuszczalniki, nawet przy -15°C.