Ostatnie pożegnanie Zofii Bielewicz, nestorki opolskiej sceny. "Odchodzi pewien styl myślenia o teatrze"
Na cmentarzu w Opolu-Półwsi pożegnano aktorkę Zofię Bielewicz. Nestorka opolskiej sceny, od 1974 roku związana z teatrem im. Jana Kochanowskiego w Opolu, była czynna zawodowo blisko 76 lat. Zadebiutowała w 1945 roku na deskach krakowskiej Groteski.
- Pani Zofia była kilka dni przed swoją śmiercią na otwarciu teatru po remoncie. Weszła do tego miejsca z przekonaniem, że jeszcze zdoła na tej scenie stanąć. Ona do końca żyła sceną - dodaje aktorka.
- Zofia mogłaby być wzorem dla dziesiątków młodych ludzi. Była wyjątkową postacią, niezwykle uwielbianą aktorką przez opolską publiczność. I to do ostatnich swoich dni - wspomina Waldemar Kotas, aktor teatralny i filmowy.
- Dla niej nie było różnicy czy grała na scenie wielkiego teatru, w świetlicy wiejskiej, czy w domu kultury. Zosia zawsze była znakomicie przygotowana - mówi Waldemar Kotas.
- Myślę, że wraz z Zofią odchodzi pewien styl myślenia o teatrze. Ona zamyka pewną epokę - mówi Norbert Rakowski, dyrektor teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu.
- Była osobą tak wyedukowaną, z wielkim poczuciem humoru, że może stanowić przykład niebywałej osobowości i etyki zawodowej dla nas wszystkich - dodaje dyrektor teatru.
Zofia Bielewicz zmarła w wieku 93 lat. Zagrała ponad 140 ról, z czego 132 w opolskim Teatrze im. Jana Kochanowskiego. Ostatnią była "Pamięć" w sztuce ''Córki powietrza. Sen Balladyny''.