Przedstawiciele Nowoczesnej nie zgadzają się na wprowadzenie podatku od reklam. Poseł Porowska odpowiada: "każdy z nas do budżetu państwa wpłaca część swoich przychodów"
- Nie ma naszej zgody na pozbawienie Polaków różnorodności dostępu do informacji - mówią poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński i radny Piotr Wach, wiceprzewodniczący sejmiku województwa opolskiego. Politycy podczas dzisiejszej (12.02) konferencji prasowej zaprezentowali swoje stanowisko w sprawie planowanego wprowadzenia podatku od reklam. Swoje stanowisko na piśmie przekazali Violetcie Porowskiej, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz szefowej struktur w regionie. Parlamentarzystka przekonywała, że: "podatki płacą wszyscy w Polsce i są one również należne do płacenia przez media".
- Jest to uniemożliwienie obywatelom Polski, a w tym mieszkańcom Opolszczyzny dostępu do lokalnych treści - mówi z kolei Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej.
- Jest to zamknięcie kręgu informacyjnego wyłącznie do kontentu rządowego, często manipulowanego, nieprawdziwego i na to nie ma naszej zgody. Nie ma też zgody na wprowadzenie haraczu na media oraz na to, żeby Polska podążała tropem Węgier. Tam nie ma już żadnych niezależnych od rządu redakcji, a jedyne, do czego mają obywatele dostęp, to jest ściek informacyjny mediów rządowych. Żądam, teraz, tutaj od pani poseł, aby w imieniu większości rządowej, którą reprezentuje, wypowiedziała się wprost, czy będą popierać ten projekt.
- Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że podatek ten nie ma pełnić funkcji fiskalnych - dodaje Piotr Wach, wiceprzewodniczący sejmiku województwa opolskiego. - Wpływy z tego podatku, zakamuflowane pod pozorem walki z koncernami, gigantami cyfrowymi, zostały na tyle zniekształcone, że w głównej mierze uderzy on w polskich, wolnych i niezależnych wydawców. Sprzeciwiamy się temu. Kwoty, które mają być z tego pozyskane do budżetu państwa to 800 milionów złotych i 400 milionów złotych, rzekomo przekazanych na ochronę zdrowia.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Violetta Porowska tłumaczy, że niewłaściwie jest to, że ci, którzy zarabiają miliardy nie chcą się tymi pieniędzmi dzielić ze społeczeństwem.
- Nasza umowa społeczna jest oto taka, że każdy z nas do budżetu państwa wpłaca część swoich przychodów. Dlaczego? Bo budujemy dobrobyt Polski i Polaków. Tego nie chcą zrobić inne media, które często są zagraniczne. A dzisiaj wmawiają państwu, że to jest zamach na wolność słowa. A czy ktoś w ogóle powiedział o komponencie tych mediów? Czy powiedział, że nie mogą mówić tego albo tamtego? Nie. Mówimy co innego, róbcie, pracujecie w swoich mediach, ale za ten wielki zysk, który jest waszym udziałem, dajcie społeczeństwu.
Violetta Porowska odniosła się również do sposobu, w jaki przekazane zostało jej stanowisko Nowoczesnej. Jej przedstawiciele odwiedzili biuro parlamentarzystki po zakończeniu konferencji prasowej. W trakcie wypowiedzi poseł Porowskiej, przedstawiciele Nowoczesnej opuścili biuro. - Czy taki poseł, polski poseł, który dzisiaj przyszedł i tak naprawdę swoją akcją i postawą pokazał, że dla niego godność Polski i dobrobyt Polaków nie jest ważny. Czy to jest właściwa postawa posła polskiej ziemi? Retoryczne pytanie.
Przypomnijmy, że rządowy projekt nakłada na media opłaty za przychody z reklam. Rząd szacuje wstępnie, że rocznie z tego tytułu do budżetu państwa może wpłynąć 800 milionów złotych. Obecnie projekt ustawy jest w fazie konsultacji międzyresortowych. Pieniądze z podatku, według zapowiedzi, mają być przeznaczone na cele publiczne, między innymi miałyby trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Jest to zamknięcie kręgu informacyjnego wyłącznie do kontentu rządowego, często manipulowanego, nieprawdziwego i na to nie ma naszej zgody. Nie ma też zgody na wprowadzenie haraczu na media oraz na to, żeby Polska podążała tropem Węgier. Tam nie ma już żadnych niezależnych od rządu redakcji, a jedyne, do czego mają obywatele dostęp, to jest ściek informacyjny mediów rządowych. Żądam, teraz, tutaj od pani poseł, aby w imieniu większości rządowej, którą reprezentuje, wypowiedziała się wprost, czy będą popierać ten projekt.
- Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że podatek ten nie ma pełnić funkcji fiskalnych - dodaje Piotr Wach, wiceprzewodniczący sejmiku województwa opolskiego. - Wpływy z tego podatku, zakamuflowane pod pozorem walki z koncernami, gigantami cyfrowymi, zostały na tyle zniekształcone, że w głównej mierze uderzy on w polskich, wolnych i niezależnych wydawców. Sprzeciwiamy się temu. Kwoty, które mają być z tego pozyskane do budżetu państwa to 800 milionów złotych i 400 milionów złotych, rzekomo przekazanych na ochronę zdrowia.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Violetta Porowska tłumaczy, że niewłaściwie jest to, że ci, którzy zarabiają miliardy nie chcą się tymi pieniędzmi dzielić ze społeczeństwem.
- Nasza umowa społeczna jest oto taka, że każdy z nas do budżetu państwa wpłaca część swoich przychodów. Dlaczego? Bo budujemy dobrobyt Polski i Polaków. Tego nie chcą zrobić inne media, które często są zagraniczne. A dzisiaj wmawiają państwu, że to jest zamach na wolność słowa. A czy ktoś w ogóle powiedział o komponencie tych mediów? Czy powiedział, że nie mogą mówić tego albo tamtego? Nie. Mówimy co innego, róbcie, pracujecie w swoich mediach, ale za ten wielki zysk, który jest waszym udziałem, dajcie społeczeństwu.
Violetta Porowska odniosła się również do sposobu, w jaki przekazane zostało jej stanowisko Nowoczesnej. Jej przedstawiciele odwiedzili biuro parlamentarzystki po zakończeniu konferencji prasowej. W trakcie wypowiedzi poseł Porowskiej, przedstawiciele Nowoczesnej opuścili biuro. - Czy taki poseł, polski poseł, który dzisiaj przyszedł i tak naprawdę swoją akcją i postawą pokazał, że dla niego godność Polski i dobrobyt Polaków nie jest ważny. Czy to jest właściwa postawa posła polskiej ziemi? Retoryczne pytanie.
Przypomnijmy, że rządowy projekt nakłada na media opłaty za przychody z reklam. Rząd szacuje wstępnie, że rocznie z tego tytułu do budżetu państwa może wpłynąć 800 milionów złotych. Obecnie projekt ustawy jest w fazie konsultacji międzyresortowych. Pieniądze z podatku, według zapowiedzi, mają być przeznaczone na cele publiczne, między innymi miałyby trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia.