Na razie jest ich sześć - jeden przed urzędem miejskim, dwa na Rynku i trzy przed marketami. Jeżeli będzie potrzeba, w mieście pojawi się ich więcej. Inicjatywa cieszy się zainteresowaniem, bo już po pierwszym dniu potrzebne było uzupełnienie płynu.

Burmistrz Jan Leszek Wiącek uważa, że taki mały gest może pomóc uchronić osoby poruszające się ulicami. My pytamy, czy nie było obawy, że butelki z płynem znikną zbyt szybko.

- Są takie głosy i pytania, czy ktoś nie zabierze płynu i nie zniszczy stojaków. Trzeba liczyć się ze wszystkim, ale jeszcze nic nie zginęło. Cieszę się z tego i dziękuję mieszkańcom za uszanowanie sprawy, natomiast z sieciami handlowym mamy współpracę. Oni mają chować stojaki przy zamykaniu sklepu, a wystawiać je rano podczas otwierania placówki - odpowiada Jan Leszek Wiącek.

Pierwszy z drewnianych stojaków własnoręcznie wykonał burmistrz, a resztę Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.