Partyzanci z dwóch grup przez 10 lat ukrywali się we wsi pod Grodkowem. Na ich trop wpadł miejscowy historyk
W okolicach Grodkowa mogło być więcej miejsc związanych z żołnierzami niezłomnymi. Do takich wniosków doszedł miejscowy historyk, który dotarł do rodzin partyzantów, którzy po wojnie ukrywali się w Gnojnej.
- Pierwsza przybyła ze Lwowa, jest to zrzeszenie WiN, Wolność i Niezawisłość. Ludzie, którzy zostali przesiedleni, należeli wcześniej do AK i tam stworzyli tę placówkę WiN-u. Na pewno było tam trzech żołnierzy konspiracji tarnowskiej, którzy przybyli w 1946 roku - wyjaśnia Jacek Muziewicz, nauczyciel historii w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Praktycznego w Grodkowie.
Wśród żołnierzy z konspiracji "tarnowskiej" byli między innymi ppor. Franciszek Kuta ps. "Bułat", st. sierż. Aleksander Furmański ps. "Grom" oraz płk Tadeusz Podolski ps. "Tygrys". W okolicach Grodkowa przebywali oni do początku lat 50, co historyk ustalił dzięki relacji rodziny ostatniego z wymienionych.
Z kolei losy żołnierzy z grupy "lwowskiej" nie są na razie zbyt dobrze znane.
- Możemy powiedzieć, że ci żołnierze byli chyba dosyć dobrze zakonspirowani, bo informacje, które posiadam wskazują na to, że przetrwali do roku 1956 - dodaje.
To nie jedyne miejsce w okolicach Grodkowa, w którym po wojnie przebywali żołnierze wyklęci. Od kilku lat znane są tragiczne losy kilkudziesięciu podkomendnych majora Henryka Flamego, którzy zostali zwabieni przez komunistów, a następnie wywiezieni i zamordowani w lesie w okolicach Starego Grodkowa.