Martwe ryby spływają Nysą Kłodzką z Otmuchowa. RZGW: trzeba zrobić odstraszacze
Okaleczone, padnięte ryby wciąż spływają rzeką Nysa Kłodzką z Jeziora Otmuchowskiego, gdzie w miniony piątek doszło do katastrofy ekologicznej. Na przestrzeni ostatnich miesięcy był to czwarty, podobny w przyczynach i skutkach przypadek. Powodem były zamknięte turbiny i przepływ wody puszczony dolną śluzą, gdzie ciśnienie rani ryby, przeważnie śmiertelnie.
- Doszły mnie dzisiaj dopiero słuchy, że tam się coś takiego wydarzyło. Że znowu jakieś ryby, zdaje się, nie żyją? Co do rozwiązania tej sytuacji, to możliwe jest zamontowanie tych odstraszaczy. Tylko teraz pytanie: kto to ma zrobić? Bo jeżeli Polski Związek Wędkarski jest zainteresowany hodowlą ryb na urządzeniu wodnym, jakim jest sztuczny zbiornik, no to wydaje mi się, że powinien też, co najmniej, partycypować w kosztach. Jeżeli wędkarze się troszczą o ryby, to żeby te ryby tam były i nie było żadnych szkód, to przecież mogą sami z własnej inicjatywy zamontować te odstraszacze - dodaje Paweł Banasik.
Podobnej odpowiedzi RZGW udzieliło na początku grudnia, ale nic się w tej materii nie zmieniło. Ryby nadal padają ofiarą czasowych wyłączeń turbin, a wędkarzom powoli odechciewa się zarybiać jezioro.