Serwuschok znów obdarował Nysę. Bo, niesienie pomocy uzależnia
Dary o wartości 10 tysięcy euro ponownie trafiły do Nysy za sprawą Maltańczyka, Bernharda Serwuschoka z niemieckiej Vechty. Tym razem w zapakowanym po brzegi tirze jest dużo słodyczy dla dzieci z okazji zbliżających się Mikołajek, a dla seniorów i chorych – łóżka, wózki inwalidzkie, a także balkoniki.
Maltańczyk z Vechty mówi, że to już 270 jego transport z darami. Przyznaje też, że jest uzależniony od niesienie pomocy innym.
- 40-tonowy tir jest załadowany po sam dach. Jako, że już zima na horyzoncie, to rozwożę te prezenty w imieniu św. Mikołaja. Ale na Wielkanoc, jako zając, też składam tutaj jajka, czyli zostawiam podarki. Sprawia mi to ogromna radość. Zwłaszcza, kiedy widzę uśmiechnięte buzie tych babć, dziadków i dzieci. To chwyta za serce - mówi Bernhard Serwuschok.
Z przywiezionych darów zadowolona jest szefowa nyskiej Służby Maltańskiej, Irena Wolak. Mówi, że nie wie gdzie się z tymi wszystkimi słodyczami i medycznym sprzętem pomieści. Ale oczywiście się cieszy.
- Zawsze się uśmiecham jak widzę Bernharda. Dary do paczek będą rozdysponowane wśród potrzebujących dzieci. Średnio jest to około tysiąca paczek każdego roku. Najbardziej ciesze się, że są wózki inwalidzkie i chodziki, bo szpital na wózki pilnie czeka - twierdzi Irena Wolak.
Maltańczyk z Vechty pochodzi z Czarnowąsów pod Opolem, a łączna kwota przywiezionych przez niego darów na Opolszczyznę sięga 4,5 mln zł. Dodajmy, że razem z Serwuschokiem przyjechali na Opolszczyznę inni goście z Vechty. To również Maltańczycy, którzy od wielu lat pomagają Bernhardowi - fizycznie w załadunku darów i finansowo - dokładając się do kosztów transportu.
- 40-tonowy tir jest załadowany po sam dach. Jako, że już zima na horyzoncie, to rozwożę te prezenty w imieniu św. Mikołaja. Ale na Wielkanoc, jako zając, też składam tutaj jajka, czyli zostawiam podarki. Sprawia mi to ogromna radość. Zwłaszcza, kiedy widzę uśmiechnięte buzie tych babć, dziadków i dzieci. To chwyta za serce - mówi Bernhard Serwuschok.
Z przywiezionych darów zadowolona jest szefowa nyskiej Służby Maltańskiej, Irena Wolak. Mówi, że nie wie gdzie się z tymi wszystkimi słodyczami i medycznym sprzętem pomieści. Ale oczywiście się cieszy.
- Zawsze się uśmiecham jak widzę Bernharda. Dary do paczek będą rozdysponowane wśród potrzebujących dzieci. Średnio jest to około tysiąca paczek każdego roku. Najbardziej ciesze się, że są wózki inwalidzkie i chodziki, bo szpital na wózki pilnie czeka - twierdzi Irena Wolak.
Maltańczyk z Vechty pochodzi z Czarnowąsów pod Opolem, a łączna kwota przywiezionych przez niego darów na Opolszczyznę sięga 4,5 mln zł. Dodajmy, że razem z Serwuschokiem przyjechali na Opolszczyznę inni goście z Vechty. To również Maltańczycy, którzy od wielu lat pomagają Bernhardowi - fizycznie w załadunku darów i finansowo - dokładając się do kosztów transportu.