Nauczyciele, samorządowcy i politycy krytykowali reformę oświaty przed urzędem wojewódzkim
Rzekomo negatywne skutki reformy oświaty były tematem konferencji prasowej przed Opolskim Urzędem Wojewódzkim.
- Podstawa programowa jest fatalna - ocenia Sobiborowicz. - Specjaliści ostrzegają, że ogrom materiału jest nie do zrealizowania. Chodzi o chemię, fizykę, biologię, geografię, a nawet o język polski czy historię. Okazuje się, że na jednej lekcji nauczyciel będzie musiał zrealizować dwa lub trzy tematy. Jak będą więc przerobione? Pobieżnie i bez czasu na doświadczenia.
Obecny na konferencji marszałek Andrzej Buła poinformował, że według analizy urzędu marszałkowskiego, dzisiaj na Opolszczyźnie są 7834 etaty nauczycielskie. Do 2019 roku ta liczba ma zmniejszyć się o 675. Winna jest tylko reforma czy również niż demograficzny? - Jeżeli ktoś planuje reformę, powinien wziąć pod uwagę przede wszystkim dane demograficzne, a dopiero później zastanawiać się nad jej wprowadzeniem. To są kwestie obiektywne, policzalne i przewidywalne. Powinno się prowadzić raczej działania osłonne dla środowiska nauczycielskiego, niż dodatkowo osłabiać tę grupę tak nieprzygotowaną reformą - odpowiada marszałek.
Z kolei Stanisław Rakoczy, wicemarszałek regionu, przekonuje o niepoliczalnych nakładach samorządów w związku z przygotowaniami do reformy. - Chodzi o przeorganizowanie się, przeniesienie szkół z jednego budynku do drugiego czy zorganizowanie nowych pracowni przedmiotowych. Nikt nie policzył tego i nie wziął pod uwagę, a mówimy o kolosalnych kwotach. Rozmawiamy dzisiaj z wójtami czy burmistrzami, więc wiemy o ich ogromnych problemach. Nie mieli tych pieniędzy w budżetach, a teraz muszą je skądś znaleźć.
W konferencji prasowej uczestniczyli też przedstawiciele Nowoczesnej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Komitetu Obrony Demokracji.