Roszuk: straty po katastrofie ekologicznej w Jeziorze Otmuchowskim są nie do oszacowania
– Kluczem w takich przypadkach jest uwzględniające wiele aspektów gospodarowanie zbiornikiem wodnym – powiedział w porannej rozmowie „W cztery oczy” Jakub Roszuk, dyrektor biura opolskiego Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego pytany o przyczyny masowego śnięcia ryb w Jeziorze Otmuchowskim.
– To, co możemy zrobić, to jak najbardziej właśnie ta racjonalna gospodarka wodą. I tu uważamy, że w jakiś sposób powinniśmy wrócić do tematu instrukcji gospodarowania wodą, pozwoleń wodno-prawnych, które są na tych zbiornikach, tu mówię o Nysie czy Otmuchowie, bo z jednej strony poziomy wody były robione pod kątem ochrony ptaków i obszaru „Natura 2000”, ale nie patrzymy na drugą stronę tego środowiska: czy ryby nie są składnikiem ekosystemu? To też są istoty żywe – wyjaśniał gość Radia Opole.
W wyniku tzw. przyduchy na Jeziorze Otmuchowskim zginęło co najmniej 1,2 tony ryb, choć zdaniem naszego gościa straty całkowite będą większe, gdyż spora część śniętego rybostanu może zalegać na dnie zbiornika.
– Nie wiemy, ile jeszcze ryb zaległo na dnie. Naprawdę, trudno jest to teraz oszacować, liczymy to w kilkudziesięciu tonach, bo to jest to, co widzimy, ale ta strata w środowisku wodnym, czyli wyginięcie tej fauny i flory, to to jest nie do oszacowania – podkreśla dyrektor Roszuk.
Na dzisiejszym prezydium zarządu okręgu PZW może zostać złożony wniosek o skierowanie sprawy do prokuratury, ma też zapaść decyzja o dodatkowym kilkuetapowym wsparciu na odbudowanie rybostanu.
W opinii Jakuba Roszuka ważne jest też to, by takie przypadki masowego śnięcia ryb uznawać w przyszłości za zdarzenie objęte procedurą szybkiego reagowania powiatowych i wojewódzkich służb reagowania kryzysowego, co powinno zostać określone na poziomie ustawy.
W wyniku tzw. przyduchy na Jeziorze Otmuchowskim zginęło co najmniej 1,2 tony ryb, choć zdaniem naszego gościa straty całkowite będą większe, gdyż spora część śniętego rybostanu może zalegać na dnie zbiornika.
– Nie wiemy, ile jeszcze ryb zaległo na dnie. Naprawdę, trudno jest to teraz oszacować, liczymy to w kilkudziesięciu tonach, bo to jest to, co widzimy, ale ta strata w środowisku wodnym, czyli wyginięcie tej fauny i flory, to to jest nie do oszacowania – podkreśla dyrektor Roszuk.
Na dzisiejszym prezydium zarządu okręgu PZW może zostać złożony wniosek o skierowanie sprawy do prokuratury, ma też zapaść decyzja o dodatkowym kilkuetapowym wsparciu na odbudowanie rybostanu.
W opinii Jakuba Roszuka ważne jest też to, by takie przypadki masowego śnięcia ryb uznawać w przyszłości za zdarzenie objęte procedurą szybkiego reagowania powiatowych i wojewódzkich służb reagowania kryzysowego, co powinno zostać określone na poziomie ustawy.