W Brzegu zaatakowano ratowników medycznych. Byli duszeni i kopani
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę. Zespół ratownictwa medycznego został wezwany do pijanego mężczyzny, który doznał urazu głowy. Stał zakrwawiony przed jednym z lokali gastronomicznych. Ratownicy uznali, że młody mężczyzna musi trafić do szpitala, bo rana nadawała się do szycia. W trakcie transportu do Brzeskiego Centrum Medycznego rozpoczął się dramat. Krewki 23-latek rzucił się na jednego z medyków. Zaczął go dusić i kopać. Potrzebna była interwencja policji.
Szymon Oparowski, który kierował karetką w pewnym momencie usłyszał krzyki. O pomoc wołał jego kolega, który został z poszkodowanym w części sanitarnej pojazdu.
- Kolega krzyknął, żebym zatrzymał samochód. Natychmiast wybiegłem i otworzyłem drzwi ambulansu. Wówczas zostałem kopnięty w klatkę piersiową. Musieliśmy zadbać o własne zdrowie i sprzęt, który mamy w środku. Wyciągnęliśmy tego pacjenta z auta, żeby nie niszczył wyposażenia, bo wiadomo, że potrzebujemy go do ratowania zdrowia lub życia. Na miejscu pojawili się policjanci, którzy zastosowali przymus bezpośredni wobec mężczyzny. Nadal był cały czas agresywny – relacjonuje kierowca karetki.
Mariusz Baran, szef brzeskiego oddziału Falck’a mówi, że to skandal, by atakować osoby, które ratują zdrowie i życie. Jego zdaniem liczba takich przypadków niestety rośnie.
- To kolejny przykład na to, że ludzie czują się bezkarni. Tym bardziej dziwna sytuacja, że agresja skierowana jest do nas, do ludzi, którzy ratują komuś zdrowie lub życie, Takie zachowanie powinno być napiętnowane i karane z całą surowością – dodaje Baran.
Agresywnym 23-latkiem zajęli się brzescy policjanci.
- Nasza interwencja dotyczyła udzielenia pomocy, asysty ratownikom medycznym, którzy zostali zaatakowani przez 23-latka. Napastnik był agresywny, ale wspólnie z medykami udało się go obezwładnić. Za naruszenie nietykalności i stosowanie przemocy w stosunku do funkcjonariusza publicznego grozi kara do 3 lat więzienia - mówi Patrycja Kaszuba z Komendy Powiatowej Policji w Brzegu.
- Kolega krzyknął, żebym zatrzymał samochód. Natychmiast wybiegłem i otworzyłem drzwi ambulansu. Wówczas zostałem kopnięty w klatkę piersiową. Musieliśmy zadbać o własne zdrowie i sprzęt, który mamy w środku. Wyciągnęliśmy tego pacjenta z auta, żeby nie niszczył wyposażenia, bo wiadomo, że potrzebujemy go do ratowania zdrowia lub życia. Na miejscu pojawili się policjanci, którzy zastosowali przymus bezpośredni wobec mężczyzny. Nadal był cały czas agresywny – relacjonuje kierowca karetki.
Mariusz Baran, szef brzeskiego oddziału Falck’a mówi, że to skandal, by atakować osoby, które ratują zdrowie i życie. Jego zdaniem liczba takich przypadków niestety rośnie.
- To kolejny przykład na to, że ludzie czują się bezkarni. Tym bardziej dziwna sytuacja, że agresja skierowana jest do nas, do ludzi, którzy ratują komuś zdrowie lub życie, Takie zachowanie powinno być napiętnowane i karane z całą surowością – dodaje Baran.
Agresywnym 23-latkiem zajęli się brzescy policjanci.
- Nasza interwencja dotyczyła udzielenia pomocy, asysty ratownikom medycznym, którzy zostali zaatakowani przez 23-latka. Napastnik był agresywny, ale wspólnie z medykami udało się go obezwładnić. Za naruszenie nietykalności i stosowanie przemocy w stosunku do funkcjonariusza publicznego grozi kara do 3 lat więzienia - mówi Patrycja Kaszuba z Komendy Powiatowej Policji w Brzegu.
Jeden z ratowników został dziś przesłuchany. Warto dodać, że postępowanie zostało wszczęte z urzędu. Medycy zostali napadnięci w trakcie wykonywania czynności służbowych.