Odpady bez właściciela, czyli interes wart miliony złotych
Wynajął teren, żeby przetwarzać odpady kędzierzyńskich Azotów. Ostatecznie okazało się, że tony śmieci pozostały nieruszone, a dzierżawca przestał płacić za teren. Sprawa trafiła do sądu. W pierwszym procesie dzierżawca Dariusz T. został uniewinniony, ale po apelacji sprawa wróciła na wokandę. Dzisiaj sąd w Opolu ponownie uniewinnił mężczyznę.
Wszystko zaczęło się w 2007 roku. Firma „IMPEXUS” wynajęła od Azotów 3,5 arową działkę. Na niej miał powstać zakład, który miał zajmować się składowaniem odpadów. Nic tam nie powstało, a po kilku latach dzierżawca przestał płacić za wynajem. Sąd ponownie uniewinnił oskarżonego dzierżawcę od zarzutów oszustwa i zanieczyszczania środowiska zauważając, że nie ma dowód na to, że Dariusz T. popełnił przestępstwo.
- Jeśli w ogóle doszło do bezprawia, to cywilnego. O ile doszło. Natomiast jeżeli chodzi o wyczerpanie znamion przestępstw opisanych aktem oskarżenia, to brak na to dowodów - uzasadniał wyrok sędzia Robert Mietelski.
Zdaniem przedstawiciela zakładów łączne straty za zaległe opłaty i utylizację pozostawionych odpadów wynoszą ponad 7,5 miliona złotych.
Wyrok sądu pierwszej instancji jest nieprawomocny. Proces toczył się przed Sądem Okręgowym w Opolu.
- Jeśli w ogóle doszło do bezprawia, to cywilnego. O ile doszło. Natomiast jeżeli chodzi o wyczerpanie znamion przestępstw opisanych aktem oskarżenia, to brak na to dowodów - uzasadniał wyrok sędzia Robert Mietelski.
Zdaniem przedstawiciela zakładów łączne straty za zaległe opłaty i utylizację pozostawionych odpadów wynoszą ponad 7,5 miliona złotych.
Wyrok sądu pierwszej instancji jest nieprawomocny. Proces toczył się przed Sądem Okręgowym w Opolu.