Opolscy samorządowcy skomentowali przerwanie głodówki w Dobrzeniu Wielkim
Przerwanie protestu głodowego przeciwników powiększenia Opola było jednym z tematów dzisiejszej (14.01) Samorządowej Loży Radiowej. Uczestnicy głodówki żądali spotkania z premier Beatą Szydło lub z ministrem Mariuszem Błaszczakiem.
Udało się, bo szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji spotka się z przeciwnikami powiększenia Opola w poniedziałek (16.01).
Przedstawiciel rządu,wojewoda Adrian Czubak jest przekonany, że spotkanie w Warszawie zakończy temat.
- Spotkania były organizowane na każde wezwanie i prośbę protestujących. Przypomnę o naszej wizycie u głodujących 1 stycznia. Następnie spotkaliśmy się dwukrotnie u księdza biskupa w kurii opolskiej. Każde spotkanie trwało po kilka godzin – zaznacza.
Opolskich samorządowców zapytaliśmy, czy zakończenie głodówki i spotkanie w ministerstwie oznacza koniec zamieszania w sprawie poszerzenia granic miasta.
Zdaniem Arkadiusza Szymańskiego, radnego wojewódzkiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, głodówka była irracjonalna i nie przyniosłaby niczego dobrego.
- Głodujący sami zafundowali sobie sytuację bez możliwości wyjścia z twarzą. Te rozmowy pozwalają na osiągnięcie kompromisu i najważniejsze, że ludzie nie głodują i nie narażają swojego zdrowia – ocenia.
Hubert Kołodziej, radny sejmiku z Mniejszości Niemieckiej, zwraca uwagę, że procedury odwoławcze nie są zamknięte. - Temat na pewno powróci, choć niekoniecznie w postaci głodówki. Wiemy przecież doskonale, że zdecydowana większość mieszkańców nie akceptuje tej decyzji – przekonuje.
Według Antoniego Konopki, wicemarszałka regionu z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego, koniec głodówki nie może być zasłoną dla przyczyn podjęcia tego protestu.
- Dobrze byłoby zapewnić protestujących mieszkańców, że w przyszłości ich głos będzie słuchany. Trzeba wypowiedzieć się, by załagodzić tę sytuację - dodaje.
Tadeusz Goc, burmistrz Strzelec Opolskich, mówi, że powiększenie miasta to bardzo ciekawy pomysł, jednak w jego opinii projekt zrealizowano fatalnie. - To koszmarna realizacja i myślę, że eskalacja ujawnionych tam namiętności jest wynikiem nieposzanowania pewnych procedur. Nie odważyłbym się w moim mieście tak nonszalancko, wręcz chamsko, potraktować społeczność – podkreśla.
Szymon Ogłaza, wicemarszałek województwa z Platformy Obywatelskiej, przekonuje, że protestujący potrzebowali dobrego pretekstu do zakończenia protestu.
- Żal przy tym, że przez 15 dni nie udało się znaleźć czasu na przyjazd do mieszkańców. Najważniejszy jest koniec głodówki i mam tylko nadzieję, że poniedziałkowe spotkanie dojdzie do skutku, w przeciwieństwie do wcześniej umawianych rozmów z niektórymi politykami w Sejmie - stwierdził.
Przedstawiciel rządu,wojewoda Adrian Czubak jest przekonany, że spotkanie w Warszawie zakończy temat.
- Spotkania były organizowane na każde wezwanie i prośbę protestujących. Przypomnę o naszej wizycie u głodujących 1 stycznia. Następnie spotkaliśmy się dwukrotnie u księdza biskupa w kurii opolskiej. Każde spotkanie trwało po kilka godzin – zaznacza.
Opolskich samorządowców zapytaliśmy, czy zakończenie głodówki i spotkanie w ministerstwie oznacza koniec zamieszania w sprawie poszerzenia granic miasta.
Zdaniem Arkadiusza Szymańskiego, radnego wojewódzkiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, głodówka była irracjonalna i nie przyniosłaby niczego dobrego.
- Głodujący sami zafundowali sobie sytuację bez możliwości wyjścia z twarzą. Te rozmowy pozwalają na osiągnięcie kompromisu i najważniejsze, że ludzie nie głodują i nie narażają swojego zdrowia – ocenia.
Hubert Kołodziej, radny sejmiku z Mniejszości Niemieckiej, zwraca uwagę, że procedury odwoławcze nie są zamknięte. - Temat na pewno powróci, choć niekoniecznie w postaci głodówki. Wiemy przecież doskonale, że zdecydowana większość mieszkańców nie akceptuje tej decyzji – przekonuje.
Według Antoniego Konopki, wicemarszałka regionu z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego, koniec głodówki nie może być zasłoną dla przyczyn podjęcia tego protestu.
- Dobrze byłoby zapewnić protestujących mieszkańców, że w przyszłości ich głos będzie słuchany. Trzeba wypowiedzieć się, by załagodzić tę sytuację - dodaje.
Tadeusz Goc, burmistrz Strzelec Opolskich, mówi, że powiększenie miasta to bardzo ciekawy pomysł, jednak w jego opinii projekt zrealizowano fatalnie. - To koszmarna realizacja i myślę, że eskalacja ujawnionych tam namiętności jest wynikiem nieposzanowania pewnych procedur. Nie odważyłbym się w moim mieście tak nonszalancko, wręcz chamsko, potraktować społeczność – podkreśla.
Szymon Ogłaza, wicemarszałek województwa z Platformy Obywatelskiej, przekonuje, że protestujący potrzebowali dobrego pretekstu do zakończenia protestu.
- Żal przy tym, że przez 15 dni nie udało się znaleźć czasu na przyjazd do mieszkańców. Najważniejszy jest koniec głodówki i mam tylko nadzieję, że poniedziałkowe spotkanie dojdzie do skutku, w przeciwieństwie do wcześniej umawianych rozmów z niektórymi politykami w Sejmie - stwierdził.