Bartek: Mogą zniknąć wszystkie nasze pomniki. Czerwiński: Ich legalność oceni IPN
Mniejszości narodowe krytykują pomysł nowelizacji ustawy dekomunizacyjnej przygotowany przez Senat. Przypomnijmy: ustawa miała usunąć z przestrzeni publicznej nazwy nawiązujące do ustrojów totalitarnych, czyli komunizmu i nazizmu.
Senat chce dopisać pomniki, także te gloryfikujące "militaryzm pruski, rosyjski i niemiecki oraz nacjonalizmy ukraiński i litewski".
- Ustawa nie była poddana żadnym konsultacjom. Gdyby weszła w życie, mogłyby zniknąć wszystkie pomniki niemieckie - mówi Rafał Bartek, przewodniczący TSKN. - Wystarczyłoby, że na pomniku jest niewłaściwa data i już ktoś może odczytać to jako propagowanie totalitaryzmu. Kolejny problem ustawy to fakt, że nie mówi ona o korygowaniu, poprawianiu i opisywaniu pomników, tylko o usunięciu pomnika - dodaje.
- Zamiast usuwać pomniki, powinno się je opisywać, żeby wyjaśnić kontekst historyczny ich powstania - twierdzi Bartek. - Musimy pamiętać, że często są to pomniki jeszcze sprzed wojny. Jeśli odchodzą świadkowie tych wydarzeń, którzy doprowadzili do remontu tych pomników, to kolejne pokolenia nie wiedzą do końca, skąd się te pomniki pochodzą - wyjaśnia.
Jerzy Czerwiński, senator PiS, który jest współautorem nowelizacji, twierdzi, że ustawa zakłada usunięcie tylko tych pomników, których celem jest gloryfikacja systemu totalitarnego. Jak dodaje, nowelizacja nie dotyczy tych pomników, które są wpisane do rejestrów zabytków oraz tych, które pełnią rolę edukacyjną oraz położonych na cmentarzach
- Mniejszość niemiecka może mieć pewne obawy, ale był czas, aby wygląd miejsc pamięci doprowadzić do stanu zgodnego z odczuciami większości i polskim prawem. Już dawno powinny zniknąć hitlerowskie nazwy na pomnikach, te, które były wprowadzane w latach 1933-1939 - twierdzi senator PiS. - Jeśli nowelizacja wejdzie w życie, Instytut Pamięci Narodowej oceni, czy są zgodne z prawem - dodaje.
Sejm nie ustalił jeszcze daty głosowania nad senackim projektem. Dziś rząd ma wydać opinię dotyczącą tej nowelizacji.
- Ustawa nie była poddana żadnym konsultacjom. Gdyby weszła w życie, mogłyby zniknąć wszystkie pomniki niemieckie - mówi Rafał Bartek, przewodniczący TSKN. - Wystarczyłoby, że na pomniku jest niewłaściwa data i już ktoś może odczytać to jako propagowanie totalitaryzmu. Kolejny problem ustawy to fakt, że nie mówi ona o korygowaniu, poprawianiu i opisywaniu pomników, tylko o usunięciu pomnika - dodaje.
- Zamiast usuwać pomniki, powinno się je opisywać, żeby wyjaśnić kontekst historyczny ich powstania - twierdzi Bartek. - Musimy pamiętać, że często są to pomniki jeszcze sprzed wojny. Jeśli odchodzą świadkowie tych wydarzeń, którzy doprowadzili do remontu tych pomników, to kolejne pokolenia nie wiedzą do końca, skąd się te pomniki pochodzą - wyjaśnia.
Jerzy Czerwiński, senator PiS, który jest współautorem nowelizacji, twierdzi, że ustawa zakłada usunięcie tylko tych pomników, których celem jest gloryfikacja systemu totalitarnego. Jak dodaje, nowelizacja nie dotyczy tych pomników, które są wpisane do rejestrów zabytków oraz tych, które pełnią rolę edukacyjną oraz położonych na cmentarzach
- Mniejszość niemiecka może mieć pewne obawy, ale był czas, aby wygląd miejsc pamięci doprowadzić do stanu zgodnego z odczuciami większości i polskim prawem. Już dawno powinny zniknąć hitlerowskie nazwy na pomnikach, te, które były wprowadzane w latach 1933-1939 - twierdzi senator PiS. - Jeśli nowelizacja wejdzie w życie, Instytut Pamięci Narodowej oceni, czy są zgodne z prawem - dodaje.
Sejm nie ustalił jeszcze daty głosowania nad senackim projektem. Dziś rząd ma wydać opinię dotyczącą tej nowelizacji.