Pogorzelcy z Kędzierzyna-Koźla dziękują za ratunek i proszą o pomoc
W poniedziałkowym pożarze budynku na ul. Pionierów w Kędzierzynie-Koźlu spłonęło mieszkanie, w którym żyła rodzina z czwórką małych dzieci. W chwili, gdy pojawił się ogień, w lokalu była matka z dwójką najmłodszych synów. Kobieta wybiegła na balkon i wzywała pomocy. Na jej apel odpowiedzieli młodzi mężczyźni, którzy wbiegli do mieszkania i wynieśli z niego jedno z dzieci. W tym samym czasie pod balkonem ustawiła się śmieciarka. Jeden z obsługujących ją mężczyzn wszedł na samochód i odebrał z rąk kobiety zawiniętego w koc synka.
Wstępnie policja określa, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Zniszczone przez ogień mieszkanie nie nadaje się do użytkowania. Sześcioosobowa rodzina znalazła tymczasowo schronienie u rodziny.
- Mieszkamy u brata, w kawalerce, z czwórką dzieci – mówi pani Żaneta. – Radzimy sobie jako tako, ale to normalne, że każdy chciałby mieć mieszkanie, dom na te święta. Do tego dążymy, ale naprawdę jest ciężki. Chodzi nam o to, żeby mieć dach nad głową, żeby znów zacząć żyć po tym wszystkim.
Osoby poruszone tragedią rodziny z małymi dziećmi przekazały jej już materace, kołdry czy ubranka dla maluchów. Pogorzelcy nadal jednak nie mogą znaleźć mieszkania, do którego mogliby się wprowadzić. Te oferowane na wynajem albo są już zajęte, albo wysokość odstępnego przekracza ich możliwości finansowe. Liczą więc na pomoc miasta. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej z Kędzierzyna-Koźla jutro rano będą rozmawiać z pogorzelcami o tym, jakiej pomocy potrzebują.