Dlaczego nie udaje się znaleźć winnego "pików" benzenu? Opolscy politycy podzieleni
Nierozwiązany problem z nagłymi skokami emisji benzenu w Kędzierzynie-Koźlu był dziś (04.12) tematem Niedzielnej Loży Radiowej. W drugim co do wielkości mieście naszego województwa trwają badania mieszkańców. Okazuje się, że co dziesiąty przebadany na obecność fenolu może mieć problemy zdrowotne.
Stanisław Rakoczy, wicemarszałek regionu z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego przekonuje, że decyzje Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z pewnością są zgodne z prawem.
- Jeżeli ktoś działa zgodnie z przepisami, a mamy do czynienia z zagrożeniem zdrowia i życia ludzkiego, trzeba szybko zmienić przepisy, czyli umożliwić działanie - przekonuje.
Zdaniem Romana Kolka, wicemarszałka z ramienia Mniejszości Niemieckiej, samorząd województwa powinien zwrócić też uwagę na problem tzw. niskiej emisji i pyłu zawieszonego.
Katarzyna Czochara, liderka opolskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, obwinia z kolei zarząd województwa o zaniedbania.
- Mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla borykają się z tym problemem od wielu lat. Zrzucono winę na dyrektora departamentu środowiska, natomiast Zarząd Województwa Opolskiego ma instrumenty, które mogą jednoznacznie uregulować te kwestie – ocenia.
Według Katarzyny Malik-Mendelskiej z Ruchu Kukiz'15, określanie norm na poziomie średniorocznych jest absurdalne.
- Jest absurdalne, bo nie daje nam normalnych odczytów w ciągu dnia i tygodnia. Nie wiemy, jak to oddziałuje na mieszkańców. Można porównać sytuację do palaczy – średnioroczne wypalenie dwóch papierosów dziennie nie zabije nas, ale już trzy paczki dziennie zabiją nas – podkreśla.
Piotr Wach z Nowoczesnej uważa, że teoretycznie problem powinien być rozwiązany przez Ministerstwo Środowiska.
- Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej, złożył interpelację w sprawie opracowania dokładnego pomiaru raportu aerosanitarnego w Kędzierzynie-Koźlu. Kilka dni temu otrzymaliśmy odpowiedź, że Ministerstwo Środowisko w zasadzie nie ma takich narzędzi – zwraca uwagę.
Przedstawiciel Platformy Obywatelskiej nie dotarł dziś (04.12) do studia Radia Opole.
- Jeżeli ktoś działa zgodnie z przepisami, a mamy do czynienia z zagrożeniem zdrowia i życia ludzkiego, trzeba szybko zmienić przepisy, czyli umożliwić działanie - przekonuje.
Zdaniem Romana Kolka, wicemarszałka z ramienia Mniejszości Niemieckiej, samorząd województwa powinien zwrócić też uwagę na problem tzw. niskiej emisji i pyłu zawieszonego.
Katarzyna Czochara, liderka opolskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, obwinia z kolei zarząd województwa o zaniedbania.
- Mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla borykają się z tym problemem od wielu lat. Zrzucono winę na dyrektora departamentu środowiska, natomiast Zarząd Województwa Opolskiego ma instrumenty, które mogą jednoznacznie uregulować te kwestie – ocenia.
Według Katarzyny Malik-Mendelskiej z Ruchu Kukiz'15, określanie norm na poziomie średniorocznych jest absurdalne.
- Jest absurdalne, bo nie daje nam normalnych odczytów w ciągu dnia i tygodnia. Nie wiemy, jak to oddziałuje na mieszkańców. Można porównać sytuację do palaczy – średnioroczne wypalenie dwóch papierosów dziennie nie zabije nas, ale już trzy paczki dziennie zabiją nas – podkreśla.
Piotr Wach z Nowoczesnej uważa, że teoretycznie problem powinien być rozwiązany przez Ministerstwo Środowiska.
- Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej, złożył interpelację w sprawie opracowania dokładnego pomiaru raportu aerosanitarnego w Kędzierzynie-Koźlu. Kilka dni temu otrzymaliśmy odpowiedź, że Ministerstwo Środowisko w zasadzie nie ma takich narzędzi – zwraca uwagę.
Przedstawiciel Platformy Obywatelskiej nie dotarł dziś (04.12) do studia Radia Opole.