Stanisław Konarski kocha pomagać
Pomaga, bo jak mówi ma wiarę w sercu. Na jego samochodzie jest napis "Polacy kochają pomagać". - Bo tak w rzeczywistości jest - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" społecznik Stanisław Konarski.
Radny z podkluczborskiego Kuniowa przyznał jednak, że my, Polacy, mamy jedną wadę.
- Umiemy pomagać jednorazowo i szybko. Nie ma programu długofalowego wsparcia dla potrzebujących, a potrzeby są ogromne - przyznał na naszej antenie.
A dlaczego on organizuje pomoc dla innych?
- Ponieważ to wynika z miłości bliźniego. Jestem wychowany w katolickiej rodzinie. Idea miłości bliźniego była mi od zawsze wpajana, jak tylko zacząłem kojarzyć fakty, że jestem na ziemi. I tylko dzięki temu. Gdybym nie miał wiary w sercu, nie robiłbym tych rzeczy - mówił Konarski.
Jedną z ostatnich akcji społecznika był kiermasz na rzecz Miłosza Janasa z Kluczborka. 15-latek cierpi na porażenie mózgowe, padaczkę, wadę serca i po operacji nogi nie chodzi. Zbiórka na rzecz chłopca trwa. Pieniądze można wpłacać na subkonto fundacji "Samarytanin" w Opolu, której Stanisław Konarski jest prezesem.
- Jesteśmy po pierwszej akcji w Kluczborku na placu Konstytucji 3 Maja. Piękna impreza. I teraz będziemy zbierać dalej pieniądze. Planujemy następne imprezy, promocję tego wydarzenia. Chcemy dopiąć swego i zrobić łazienkę dla tego chorego chłopca - mówił nasz poranny gość.
Jak mówił Stanisław Konarski, jeżeli media i społecznicy przedstawią odpowiednio sytuację danej osoby, a szczególnie dziecka, to odbiór społeczny jest niesamowity.
- Umiemy pomagać jednorazowo i szybko. Nie ma programu długofalowego wsparcia dla potrzebujących, a potrzeby są ogromne - przyznał na naszej antenie.
A dlaczego on organizuje pomoc dla innych?
- Ponieważ to wynika z miłości bliźniego. Jestem wychowany w katolickiej rodzinie. Idea miłości bliźniego była mi od zawsze wpajana, jak tylko zacząłem kojarzyć fakty, że jestem na ziemi. I tylko dzięki temu. Gdybym nie miał wiary w sercu, nie robiłbym tych rzeczy - mówił Konarski.
Jedną z ostatnich akcji społecznika był kiermasz na rzecz Miłosza Janasa z Kluczborka. 15-latek cierpi na porażenie mózgowe, padaczkę, wadę serca i po operacji nogi nie chodzi. Zbiórka na rzecz chłopca trwa. Pieniądze można wpłacać na subkonto fundacji "Samarytanin" w Opolu, której Stanisław Konarski jest prezesem.
- Jesteśmy po pierwszej akcji w Kluczborku na placu Konstytucji 3 Maja. Piękna impreza. I teraz będziemy zbierać dalej pieniądze. Planujemy następne imprezy, promocję tego wydarzenia. Chcemy dopiąć swego i zrobić łazienkę dla tego chorego chłopca - mówił nasz poranny gość.
Jak mówił Stanisław Konarski, jeżeli media i społecznicy przedstawią odpowiednio sytuację danej osoby, a szczególnie dziecka, to odbiór społeczny jest niesamowity.