Brzeska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie tragicznego porodu w BCM
Śledczy chcą ustalić, czy doszło do błędu lekarskiego i kto ponosi odpowiedzialność za śmierć 40-letniej kobiety oraz dwójki jej dzieci. Przypomnijmy: matka w zaawansowanej ciąży zgłosiła się do brzeskiego szpitala na cesarskie cięcie. Było ono konieczne ze względu na obumarcie jednego z płodów. Tuż przed zabiegiem kobieta straciła przytomność i nie udało się jej uratować. Lekarze walczyli o życie drugiego z bliźniąt. Noworodek zmarł kilka dni temu w WCM-ie. Teraz prokuratura chce wyjaśnić przyczyny tej tragedii.
Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu, wyjaśnia, że śledczy w tej chwili prowadzą dochodzenie w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.
- Chcemy sprawdzić, czy mamy tutaj do czynienia z błędem w sztuce medycznej. Jeżeli okaże się, że mamy, to chcemy także ustalić, czy mówimy tutaj o błędzie zawinionym przez kogoś i czy zachodzą okoliczności do przedstawienia zarzutów. To jest klasyczne dochodzenie o błąd w sztuce medycznej, śledztwo na razie jest prowadzone w sprawie – wyjaśnia Sieradzka.
Jak tłumaczył Radiu Opole tuż po tragicznym zdarzeniu dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego Krzysztof Konik, schorzenie, na które cierpiała kobieta, było nieginekologiczne, lecz o podłożu chirurgicznym.
– Był to przypadek nagły i nie do uratowania w każdym innym szpitalu – zapewniał dyrektor BCM.
Do sprawy będziemy wracać.
- Chcemy sprawdzić, czy mamy tutaj do czynienia z błędem w sztuce medycznej. Jeżeli okaże się, że mamy, to chcemy także ustalić, czy mówimy tutaj o błędzie zawinionym przez kogoś i czy zachodzą okoliczności do przedstawienia zarzutów. To jest klasyczne dochodzenie o błąd w sztuce medycznej, śledztwo na razie jest prowadzone w sprawie – wyjaśnia Sieradzka.
Jak tłumaczył Radiu Opole tuż po tragicznym zdarzeniu dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego Krzysztof Konik, schorzenie, na które cierpiała kobieta, było nieginekologiczne, lecz o podłożu chirurgicznym.
– Był to przypadek nagły i nie do uratowania w każdym innym szpitalu – zapewniał dyrektor BCM.
Do sprawy będziemy wracać.